Świadectwa

Drodzy internauci!

Oddajemy do waszej dyspozycji zakładkę „Świadectwa”. To dział na naszej stronie tylko dla wytrwałych; dla tych, którzy nie boją się czytać; którym czytanie „nie szkodzi”. Tutaj nie znajdziecie zdjęć ani krótkich tekstów, tutaj zamieszczam świadectwa uczestników rekolekcji, którzy doświadczyli działania Boga w swoim życiu, którzy otwierając się na łaskę płynącą z rekolekcji, pozwolili, by Stwórca w nich działał i przemieniał ich życie.
Tych, których słowo pisane nie przeraża, zapraszam do lektury i obiecuję, że nie pożałujecie czasu tutaj spędzonego.

– ks. Gabriel SCJ


Powołani do niepłodności?

“Na rekolekcjach pierwszy raz od czasu diagnozy czułam, że oddycham pełną piersią, poczułam się w stu procentach akceptowana. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Najważniejszym momentem rekolekcji było poczucie, że moje małżeństwo jest ważne, że jestem oryginałem nie do podrobienia, a nie wybrakowanym towarem. …. Postaram się o mojej oryginalności nie zapomnieć. Mimo pozytywnego nastawienia przed rekolekcjami moje emocje dawały mi o sobie znać. Nie spodziewałam się ich aż tyle. Wszystko było super, … przeprowadzone rekolekcje bez udziwnień. Wszystkiego dla mnie było w sam raz.”

“Rekolekcje to owocny czas, który wzbudził wiele emocji. Czułem się tutaj bardzo dobrze – jak w domu. Atmosferę, która towarzyszyła rekolekcjom będę wspominał długo. Były to rekolekcje, które dotknęły mojego serca. Byłem poruszony opieką Ojców, którzy dostrzegli wszystkich uczestników. Rekolekcje te pomogły mi szerzej spojrzeć na swoje powołanie oraz drogę, którą mamy razem z żoną iść. Najważniejsze momenty to świadectwo prowadzących poruszające serce, Eucharystia, rozmowy, czas spędzony ze wspólnotą. Forma rekolekcji bardzo mi odpowiadała. Był to czas dla mnie dobrze zagospodarowany. Super rekolekcje.
Przekażemy innym. Dziękujemy!”

“To był trudny ale jednocześnie potrzebny czas na przeżycie żałoby po stracie nadziei na nieśmiertelność. Najważniejszym momentem rekolekcji było przyjęcie Sakramentu Chorych zaś najtrudniejszych momentem był sam wyjazd, chciałam zostać, popłakać i mieć jeszcze trochę czasu na nabranie sił. Dziękuję za elastyczność programową i rzetelne przygotowanie i otwartość na nasze emocje, przeżycia, doświadczenia.”

“Rekolekcje to był bardzo dobry czas na bycie w otoczeniu osób o podobnych przeżyciach i problemach. Najważniejszy moment to dzielenie się swoimi doświadczeniem z procedury oraz wychowania dzieci, przez pary adopcyjne. Trudne było dzielenie się grupy swoimi trudnymi odczuciami, zmaganiami z niepłodnością.”

“Był to trudny czas, wiele wspomnień, podobnych przeżyć. Dużo emocji i łez. Dzięki temu, że byliśmy wszyscy z tymi samymi problemami, przejściami to czułam się tu dobrze, czułam, że mnie każdy rozumie i nie muszę się tłumaczyć z tego, że tak czuję albo inaczej, bo każdy z nas to samo przeszedł. Dużo to wniosło w mój świat emocji i ducha. Tak więc dziękuję, dziękuję, dziękuję!”


Komunikacja w rodzinie – wychowanie dzieci

„Rekolekcje zupełnie przewróciły do góry nogami moje spojrzenie na relacje w rodzinie, wychowanie dzieci itp. Na pewno będę się starała wcielić je w życie. Pokazane metody dały nadzieję na lepsze jutro. Z tą nadzieją wracam do domu. Diakonia była na bardzo dobrym poziomie, wszystko było „akurat”. Zarówno od strony modlitewnej jak i warsztatowej. Niesamowita umiejętność zawarcia wszystkiego co najważniejsze w tak krótkim czasie”.

„Był to piękny i owocny czas z Panem Bogiem i cudownymi ludźmi. Rekolekcje były perfekcyjnie przygotowane, nie mam żadnych uwag. Księża uduchowieni. Diakonia młodzieżowa bez zarzutu. Pełen profesjonalizm”.


Tu bije źródło miłości małżeńskiej 25.06.- 01.07.2021. Kluczbork

Na te rekolekcje wyjeżdżałem duchowo rozbity. Przez ostatnie tygodnie a może i miesiące bardzo często nie mogłem sobie znaleźć miejsca, byłem sfrustrowany, pytałem “co ja właściwie robię w tym życiu, kim jestem, czy do czegokolwiek się nadaję, jaki ze mnie mąż, ojciec, szef…?” Nigdy nie miałem wysokiego poczucia własnej wartości, natomiast temu stanowi odrętwienia duchowego zaczął towarzyszyć nieuzasadniony w sumie niczym konkretnym lęk i obawy. – Monotonia, codzienna rutyna…kompletny brak radości życia. Nawet proste czynności w domu lub te zawodowe zaczęły urastać do rangi problemu. Za ten stan oczywiście obwniniałem i oskarżałem siebie, gdyż nie byłem w stanie nic już dać od siebie. Mimo tego ogólnego stanu wypalenia i zniechęcenia, postanowiłem pójść do spowiedzi w dzień wyjazdu i zostawić cały ten ciężki bagaż jeszcze tu na miejscu. Dziękuję Ci Boże że wciąż mamy kapłanów, którzy nie szczędzą czasu na rozmowę i sakramenty. Po przyjeździe podczas zawiązania wspólnoty otworzyłem słowo, którym Pan obdarzył mnie na czas rekolekcji: “Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo”. /Iz 42, 3/ To było niesamowite. Poczułem, że jestem w dobrych rękach zatem, a tak naprawdę to przy Sercu Pana Jezusa jak się później okazało. Że wraca nadzieja… Bardzo ważne dla mnie już w pierwszym dniu rekolekcji było więc zaglądnięcie do swego serca, i refleksja na ile to serce kształtuję na wzór Serca Jezusowego, co jest dla mnie naprawdę ważne, jakie są pragnienia tego serca, co mi daje pokój i szczęście, do czego chcę dążyć. Zobaczyłem więc duży rozdźwięk, zwłaszcza kiedy zaczęliśmy bliżej poznawać Serce Jezusa. Osobistym i pięknym momentem był także dialog małżeński przeżyty w duchu delikatności i wzajemnej troski o nasze serca, serce męża i serce żony. W tej kolejności bo to moja żona ostatnio znacznie więcej musiała troszczyć się i podnosić mnie na duchu wyrzucając z mojej głowy i serca to wszystko czym się zatruwałem. Dziękuję jej za to! Najwięcej Miłości wlał w moje sponiewierane serce sam Jezus, którego wizerunek z Jego Najświętszym Sercem mogliśmy podczas tych rekolekcji wielokrotnie zgłębiać. To Pan Jezus upominający się (wręcz żebrzący!) o miłość – miłość do Niego, miłość do najbliższych, ale także o dobrze pojętą miłość do siebie samego. Jej istotą jest ufność i przekonanie bycia umiłowanym dzieckiem Boga, którego od Jego miłości nic i nikt nie jest w stanie odłączyć – a Jego Serce nieustannie płonie tą miłością. Do tego Serca mam przychodzić, w Nim topić całą moją nędzę i stamtąd czerpać siłę i radość bycia kochanym przez Niego. Realizując swoje powołanie do bycia mężem i ojcem, jestem przecież w drodze na spotkanie z Nim w wieczności – gdzie będzie mój ostateczny pokój i szczęście w Nim. Nie jest to łatwa droga, przychodzi często zmęczenie, ale przecież On mnie i Ciebie nieustannie zaprasza: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a Ja Was pokrzepię”. W tym całym zgiełku i odrętwieniu mojego serca zapomniałem o tych słowach a przecież to słowo mojego życia… Ono pojawiało się już niespotykaną wręcz ilość razy w momentach trudnych i ważnych w moim życiu. Tak jakby chodziło za mną… Pan Jezus upomniał się więc o tą miłość ale jednocześnie dał pokrzepienie to znaczy zaczął przetaczać Jego Miłość do mojego serca, które na nowo zostało ożywione. Uczucia, przeżycia, ktoś pomyśli….nie sądzę.  Przecież podczas Eucharystii Jezus daje nam przyjmować w Komunii Św. cząstkę Swego Najświętszego Serca, które z miłości do mnie kona i krwawi. Tu na rekolekcjach nawet pod dwoma postaciami. Jeszcze raz zostawiłem bagaż ostatniego czasu podczas spowiedzi i ofiarowaliśmy się całą rodziną Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. I to jest mój prawdziwy skarb, tam chcę by było nieustannie moje serce. Dziękuję Ci Jezu za ten święty czas rekolekcji, za postawę i świadectwo życia i zaufania Tobie małżeństw, z którymi przeżywałem ten czas, a w szczególności tych, którzy te rekolekcje przygotowali i pomogli przeżywać.. Błogosław im, błogosław wszystkim, którzy dbają o ten ośrodek rekolekcyjny, do którego aż chce się jak najszybciej wrócić. Bo przy Sercu Jezusowym rzeczywiście “bije źródło miłości małżeńskiej”. Genialny motyw rekolekcji – prowadzący małżonków do jedynego prawdziwego źródła! Jutro (w zasadzie to już dzisiaj) mój pierwszy dzień w pracy po dłuższym urlopie, nie wiem co mnie czeka, co przygotowałeś na kolejne tygodnie i miesiące Panie, ale ufam, że mnie poprowadzisz, tak jak poprowadziłeś do Swojego Najświętszego Serca podczas tych rekolekcji i że nieustannie będziesz pokrzepiał Swą niewyczerpaną do mnie Miłością.
Mateusz
PS. Wiem, obiecałem że napiszę to świadectwo tuż po rekolekcjach, ale nie będę się tym razem oskarżać 🙂
Chcę raczej ufać, że może ono zachęci kogoś kto je przeczyta do przeżycia rekolekcji w tym miejscu i
powierzeniu siebie lub swojej rodziny Sercu Jezusowemu!


Tu bije źródło miłości małżeńskiej 25.06.- 01.07.2021. Kluczbork

Rekolekcje dla rodzin, to czas, w którym kolejny raz przekonaliśmy się o Bożej miłości. Dowiedzieliśmy się, że w Sercu Jezusa bije źródło miłości małżeńskiej i że to Serce bije miłością przeogromną, ofiarną. Żebrze o naszą miłość i cierpi z powodu naszej obojętności. Pięknym aktem było zawierzenie się Sercu Jezusowemu małżonków i ich rodzin. Uświadomiliśmy sobie, że tylko doskonała miłość przebiega przez Serce Jezusa i w Jego Sercu pragniemy pogłębiać naszą miłość małżeńską i rodzinną. Wdzięczni za dar rekolekcji – Agnieszka i Józef.


Świadectwa uczestników rekolekcji ‘Powołani do niepłodności?’, 2020 r.

Piękny czas, w którym Pan pokazał mi, że tak naprawdę jest mnóstwo powodów do narzekania lecz powinno się skupić na tym, jak ogromną ilość piękna, zawiera nasza drogo do zbawienia. Nie powinniśmy się zamykać w swoim bólu lecz poszukiwać Bożej opatrzności, która nigdy nas nie opuści, ani nie zawiedzie. Piękna świadectwo życia pary prowadzącej. Podziwiam za postawę oraz ogrom własnej pracy w dawaniu siebie innym. Niech Wam dobry Bóg Błogosławi!

***

Jestem szczęśliwa, że mogliśmy wziąć udział w rekolekcjach, podzielić się swoją historią i usłyszeć inne historie. Bardzo ważnym momentem był dla mnie Sakrament Namaszczenia Chorych jako znak tego, że Pan Bóg naprawdę daje nam swoją łaskę. Tak naprawdę wszystkie elementy były ważne i potrzebne – Wasze świadectwo, konferencje, nasze rozmowy i konkretne pytania, które zmuszały nas do skonfrontowania się z naszą historią. Dziękujemy za Waszą wrażliwość i ważność na to, co mogłoby nas zranić. Za Wasze świadectwo, nadzieję i odwagę, jaką nam daliście. Dziękujemy za przestrzeń do otwartej rozmowy i dzielenia się naszymi historiami.

***

Był to błogosławiony czas budowania relacji z Bogiem i małżonkiem. Najważniejsze momenty tego czasu to: Sakrament Chorych, błogosławieństwo małżonków, Eucharystia.
Benia i Krzysztof – dziękujemy Wam za te rekolekcje, przygotowanie i prowadzenie!!! Cudowne, pełne ciepła i emocji! Miło na Was patrzeć, jak razem wzrastacie do świętości 🙂
Ks. Gabriel – dziękuję! Za konferencję o uczuciach i emocjach. Dla mnie to było swoiste objawienie, zupełne inne spojrzenie.
Ks. Radosław – dziękuję! Za pełne głębi wypowiedzi, każde słowo przemyślane i wyważone. Oby do szybkiego zobaczenia :).
Nie tracąc jeszcze nadziei będziemy się starać rozeznać naszą drogę. Oby Bóg nam dał odwagę żeby za tym rozeznaniem podążać.

***

Forma rekolekcji pozwoliła mi na swobodne podzielenie się swoją sytuacją. Mogłem się otworzyć swobodnie, choć tego normalnie nie robię. Najważniejszymi momentami tego czasu było Namaszczenie Chorych i indywidualne rozmowy z współuczestnikami, umocnienie siebie, że nie jesteśmy z naszą niepłodnością osamotnieni. Coś się we mnie otworzyło! Pozostaje rozeznać co :).
Najtrudniejszym momentem ale zarazem najbardziej oczyszczającym była sobota, kiedy odważyłem się podzielić na forum naszą sytuacją. Doceniam zaktywizowanie uczestników np. do służby na Mszy św. Prowadzący byli otwarci, szczerzy, wspaniali, widać w Was autentyczną miłość do naszego Pana. To z jaką miłością, prostotą opowiadaliście o rozeznawaniu woli Bożej. Słuchanie tego było błogosławieństwem. Mam jedną prośbę, by ośrodek był zawsze Przystanią – Domem przez wielkie „D” dla rodzin, jakim już od dłuższego czasu go postrzegam.

***

To był dobry czas pomimo, że kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się o kolejnym niepowodzeniu i byłam bliska rezygnacji z przyjazdu na rekolekcje. Ważne dla mnie były wszystkie punkty programu. Chyba najbardziej czekałam na świadectwo Beni i Krzysztofa i jestem im za nie bardzo wdzięczna. Bardzo ważne dla mnie były słowa księży. Na co dzień w kościele trudno usłyszeć słowa, które byłyby w jakikolwiek sposób związane z naszą konkretną sytuacją. Tutaj była taka możliwość i było mi to bardzo potrzebne.
Myślę, że rekolekcje ich program, logistyka były bardzo dobrze przemyślane. Był czas na wszelkie potrzebne sfery działań: modlitwę, świadectwa, dialog z małżonkiem, rozmowy z innymi uczestnikami. Bardzo podobały mi się materiały przygotowane do dialogu, bo były pomocne i w odpowiedni sposób pomagały prowadzić rozmowę.
Jedyne czego mi brakowało to śpiewnika podczas pierwszych Eucharystii. Dobrze, że potem był. Dobrze, że była przestrzeń dla każdego, także stale dostępna kaplica i kawiarenka. Myślę, że początek rekolekcji był dla mnie najtrudniejszy, pełen obaw. Szybko jednak poczuła się bezpiecznie i była w stanie otworzyć się także z naszą historią. Żałuję, że ten czas trwał tak krótko. Dziękuję!

***

Krótki ale bardzo ubogacający czas, który dał nam wiele i utwierdził, jaką drogą powinniśmy iść. To był czas modlitwy, zadumy, wspólnego dialogu ze współmałżonkiem i małżeństwami, które żyją tymi samymi emocjami co my. Świadectwo, którym żyliśmy i na pewno będziemy żyli było cudownym przekazem miłości, wsparcia i oddania się w pełni Bogu.

***

Cieszę się, że pojawił się taki temat rekolekcji na temat niepłodności. Były też trudne momenty przypominania sobie całej historii ale i momenty wsparcia przez dzielenie się innych małżeństw. Dziękujemy za otwartość i szczerość Beni i Krzysztofowi oraz za świadectwo ich życia.
Cieszę się, że Benia i ks. Radek nauczyli nas dobrze śpiewać jutrznię. Bardzo ważne były zarówno świadectwa życia Beni i Krzysztofa, jak i świadectwo życia i dzielenia się innych uczestników rekolekcji. Dzielenie się trudnościami, bólem które dało nam poczucie, że nie jesteśmy sami z problemem zajścia w ciążę. Ważna była świadomość, że dzielenie się problemami, bo otwartość ma wartość terapeutyczną.
Najtrudniejszym momentem był trud słuchania świadectwa Kuby i Ilony na temat ich sukcesu w leczeniu naprotechnolognią. Nam niestety się nie udało skorzystać z sukcesem z tej metody leczenia, mimo, że wiele lat próbowaliśmy. Trudne były momenty słuchania podobnych przeżyć i świadectw, bo przypominają się nam etapy i historia naszego bólu i przeżyć. Może przydało by się więcej wydrukowanych na papierze pieśni i więcej nowych pieśni. Więcej takich rekolekcji dla par z problemami niepłodności, bo jest duża taka potrzeba.

***

Rekolekcje przeżyłam bardzo osobiście i duchowo. Był to błogosławiony czas podarowany przez Boga. Najważniejsze były świadectwa, adoracja, kontakty z innymi małżeństwami, codzienne Eucharystie. Wszystko doprowadzone do perfekcji – piękny śpiew Beni. Podziwiam odwagę prowadzących, księża serdeczni i bardzo gościnni.

***

Rekolekcje to był dla mnie bardzo owocny i wyjątkowy czas. Wszystkie chwile były ważne. W szczególnym sposób przeżyłam Eucharystie. Trudne było zmierzenie się z moimi problemami. Przygotowanie i realizacja rekolekcji były na wysokim poziomie. Bardzo podobała mi się otwartość na rozmowę. Cieszę się, że mogłam znaleść osoby, które bez słów rozumieją co czuję. To był wyjątkowy i piękny czas.

***

Był to bardzo emocjonalny czas, cieszę się, że tutaj byłam i poznałam tyle wspaniałych osób w tym księży i Benie z Krzysztofem. Najważniejszym momentem było poczucie przynależności do wspólnoty, którą na ten krótki okres zawiązaliśmy. Wspólne rozmowy, łzy i modlitwa. Najtrudniejszym momentem było otwarcie się i opowiedzenie o swoich przeżyciach, bo wszystkie trudne wspomnienia wróciły. Diakonia rekolekcyjna była wspaniała „nie ma lipy”. Zmieniłabym sposób dzielenia się przeżyciem rekolekcji, by był w kole i by każdy się wypowiedział. Dziękuję i życzę siły w dalszej pracy :).


Świadectwo z Komunikacji w Rodzinie st.2

Na rekolekcje “Komunikacja w rodzinie” do Kluczborka pojechałem z niewłaściwa intencją myśląc przede wszystkim o mojej żonie, o naszych barierach komunikacyjnych, napięciach i trudnych emocjach, z którymi sobie nie zawsze radzimy. Popadłem w pewien rodzaj beznadziei co do tego, że ton głosu mojej żony stanie się delikatny, że jej emocje się wyciszą i powie to samo, ale nie tak samo tzn bardziej delikatniej. To była ta niewłaściwa intencja, bo rekolekcje mają dotykać mojego serca i to ja mam się zmieniać a nie moja żona, bo ona się zmienia, łaska w niej pracuje i Pan czyni cuda, nawet gdy tego nie dostrzegam. Podczas dialogu małżeńskiego podzieliłem się tym uczuciem mojej beznadziei. Pewnie zrobiłem to nie tak, bo przestało być romantycznie, a żona poczuła się obarczona, obwiniona, a może i zdradzona, że nie wierzę w jej gotowość w podróż ku zmianie, podróży do świętości. Z pomocą przyszło nam Słowo Boże. Oprócz świecy, herbaty i serniczka mieliśmy na stole Biblię. Otworzyłem ją w miejscu, gdzie była zakładka. 19 rozdział ewangeli wg św Jana. Opis męki Pana Jezusa. Stan beznadziei po ludzku patrząc. Korespondowało to z moimi odczuciami. Przerzuciłem wzrokiem tytuły perykop i zatrzymałem się w 20 rozdziale na perykopie “Zmartwychwstały ukazuje się Marii Magdalenie”. Dotknęły mnie słowa Magdaleny “widziałam Pana i to mi powiedział” J 20,18. Dotarło do mnie, że moja Żona spotyka Jezusa i ma mi wiele do powiedzenia. Mówi do mnie z miłością. Czyni mi wiele miłości. Przechodzi od bólu wielkiego piątku do chwały poranka, w którym Magdalena spotkała Pana. Jestem wdzięczny, że było mi dane przeżyć ten czas w budowaniu komunii z moją żoną w obecności Pana Jezusa. Adoracja małżonków. Modlitwa małżonków. Dialog małżeński. To był ten czas w którym doświadczyliśmy “Spotkania”- siebie, współmałżonka i Pana. Kolejną wartością rekolekcji w Kluczborku to warsztat, który dał nam narzędzia obsługi naszych emocji i emocji naszych dzieci w trudnych sytuacjach takich jak: doświadczanie zazdrości czy konflikty i bójki między rodzeństwem, a przy piątce dzieci interakcji jest tyle, że nie zawsze ogarniamy tak, żeby było ogarnięte. Mamy nadzieję, na owoce tych rekolekcji. Po trzech dniach po rekolekcjach nasze dzieci są zdziwione, że jakoś inaczej do nich mówimy. A my nie mówimy inaczej, tylko zwracamy większą uwagę na ich emocje i potrzeby, które opisujemy.

Chwała Panu.
Robert


 

Rekolekcje przed diakonatem – Świadectwo kleryków (marzec 2020)

12 marca przyjechaliśmy do Domu Rekolekcyjnego Księży Sercanów w Kluczborku, aby odprawić pięciodniowe rekolekcje przed przyjęciem święceń diakonatu. Niestety w czasie podróży dowiedzieliśmy się, że w związku z rozszerzającą się pandemią nasz zaplanowany rekolekcjonista nie dojedzie. Na szczęście ks. Gabriel okazał się gotowy aby nas przyjąć i przygotować nas do uroczystości święceń, która miała się odbyć 19 marca.
W trakcie rekolekcji dowiedzieliśmy się jednak, że nasze święcenia z powodu zagrożenia wirusem zostały przesunięte na bardziej spokojny czas.
Nie zniechęcając się trwaliśmy dalej w rekolekcyjnym skupieniu. Czas ten upłynął nam w ciszy, na modlitwie i spacerach po pięknym kluczborskim parku i lesie.
Pobudzeni do konkretnego wejścia w siebie na konferencjach mogliśmy przypatrzeć się swoim emocjom, relacji do wspólnoty zakonnej, ślubom, a także ponownie usłyszeć głos powołującego nas Jezusa oraz odkryć na nowo piękno adoracji i Eucharystii. Zbliżyliśmy się do skarbu Sercańskiej duchowości – rozpalonego miłością Serca Jezusowego i teraz nie pozostaje nam nic innego jak tylko poświęcić Jemu ten czas dzielący nas od święceń.
Polecamy się także modlitwie wszystkich czytających ten tekst.
Wojtek i Paweł – klerycy, Misjonarze Matki Bożej z la Salette.


ŚWIADECTWO z Oazy Rodzi I st.

Każdego dnia sporządzałam notatki. Oto moje „drogowskazy”, które będę chciała zapamiętać lub wdrażać w moje życie:

DZIEŃ PIERWSZY
Mój mąż powiedział na spotkaniu kręgu: „Widzę Boga w mojej żonie” … umilkłam, nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa, łzy same napływały mi do oczu. Czułam się szczęśliwa 🙂

DZIEŃ DRUGI
Dowiedziałam się, że „JA” powinnam nieść Boga mężowi i innym ludziom.

DZIEŃ TRZECI
Powinniśmy aktualizować swoje sakramenty, a zwłaszcza swoją przysięgę małżeńską. Dobry pomysł! Spróbuję na dialogu w rocznicę ślubu 🙂

DZIEŃ CZWARTY
Utkwiły mi takie oto dwa cytaty :
„ Oto stoję u drzwi i kołaczę”, „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam”.
Widzę przed oczami taki obraz, gdzieś go kiedyś widziałam, lecz nie mogę sobie przypomnieć gdzie? A mianowicie: są drzwi, po jednej stronie stoi Jezus i ma w drzwiach tylko kołatkę, po drugiej stronie stoi człowiek, ma tylko klamkę.
Moja refleksja – to ode mnie zależy czy otworzę drzwi Jezusowi.

DZIEŃ PIĄTY
Nigdy nie myślałam nad tym, że powinnam dziękować swoim rodzicom za mój chrzest! Byłam wtedy bardzo malutka, bo zaledwie ponad dwa miesiące. Ale gdyby tego nie zrobili, co by było teraz ze mną, czy była bym na tej samej drodze co teraz?
I jeszcze jedno : 2 x więcej słuchać niż mówić.

DZIEŃ SZÓSTY
Sprawa dotyczy kłótni w małżeństwie. Zaskoczyła mnie taka interpretacja: „Czy chcesz mieć rację? Czy relację? Ooooo zaskoczyło mnie to, … bo ja zawsze chciałam udowodnić swoją rację, słuszność, prawdę … a może przemilczeć i mieć dobrą relację …

Słuchałam konferencji Gajdów. Dowiedziałam się, że dzieci powinny się separować bez utraty więzi. To, co najważniejsze to więź, chętniej wracają do rodziców jak jest ta więź. Mój sukces powinien polegać na tym, że odejdą, ale będą chętnie wracać do nas 🙂

DZIEŃ SIÓDMY
My często nie zdajemy sobie sprawy, że nasze oczy duchowe są ślepe. Duchem powinnam dostrzec Jezusa. Jezus jest tym światłem, które mnie oświetla. Dlatego widzę!

DZIEŃ ÓSMY
Dał mi do myślenia ksiądz, który mówił o „Ignacjańskim rachunku sumienia” … Może powinnam robić taki rachunek sumienia wieczorem, w jakiejś takiej prostej formie, może uda się rodzinnie?

DZIEŃ DZIEWIĄTY
I taki oto cytat dziś za mną chodzi 🙂 „Jeśli Bóg jest na 1 miejscu, to wszystko inne będzie na właściwym miejscu”. Mam ochotę to zdanie namalować na ścianie w moim domu”. Tak abym nie zapominała i dzieci widziały.

DZIEŃ DZIESIĄTY
Z każdym moim wdechem powinnam się modlić, prostymi wyrazami, zdaniami …
„Jezu wspomnij na mnie, kiedy wejdę do Twojego królestwa” WDECH …

DZIEŃ JEDENASTY
Dziś miałam dialog małżeński z mężem.
Potem był sakrament pojednania, w pokoju nr 3 na zapadających się fotelach z których ciężko jest wstać – a ja tu przeżyłam wspaniałe kilkadziesiąt minut … patrząc w twarz księdzu i rozmawiałam o swoich grzechach, oczywiście były i łzy, bo tak już mam 🙂
Na konferencji dowiedziałam się, że jak się kłócę z mężem to powinnam za wszelką cenę się z nim pogodzić – „Nie leczy się złamanej ręki przez amputację”.

DZIEŃ DWUNASTY
„Chodzi za mną taki oto cytat znaleziony w internecie: „Nie przejmuj się tak bardzo tym, ze dzieci ciebie nie słuchają, martw się bardziej tym, że ciebie zawsze obserwują”.
PRAWDA. PRAWDA, PRAWDA.

DZIEŃ TRZYNASTY
Spędziłam piękny dzień z mężem i przyjaciółmi, Pogoda kiepska, chłodno, ale co tam … liczy się z kim jestem.
Wybraliśmy się na Górę Świętej Anny, była Msza Święta i podpisałam deklarację KWC. Moja pierwsza … członkowska 🙂

DZIEŃ CZTERNASTY
Takie pytanie z dnia dzisiejszego: „Co mogę zrobić, by lepiej kochać męża?”

Moje owoce tych rekolekcji są jeszcze zielone, to ode mnie zależy czy dam im tak potrzebnego słońca … JEZUSA.
– Agnieszka z Lubska


Świadectwa z rekolekcji o Komunikacji – wrzesień 2019 r.

Te rekolekcje to świetny czas! Adoracja i modlitwa przebaczenia – szczyt duchowy. Super pomysł. Najważniejszymi momentami oprócz samych warsztatów była dla mnie modlitwa przebaczenia. Podczas rekolekcji nie było trudnych momentów. Wielkie dzięki za diakonię. Można było w 100 % poświęcić się przeżyciu rekolekcji. Przygotowanie i przeżycie wzorowe. Praca na warsztatach mobilizująca oraz wymagająca zaangażowania. Dom dobrze przygotowany do przeżywania takich rekolekcji. Serdeczność ekipy oraz ojca Gabriela zachęca do powrotu.
Bóg Zapałać!

Rekolekcje przeżyłam z zaciekawienim i zaangażowaniem. Chłonęłam to co słyszę. Dobry czas. Warsztaty były ważne niezwykle cenne, stanowiły oś całych rekolekcji, jednak duchowo najważniejsze były te chwile dla małżeństwa: adoracja, dialog – to był czas wzrastania. Trudny był jedynie ten moment, kiedy uświadamiamy sobie, że to koniec, że trzeba się wyrwać z tej bożej rzeczywistości do dużo trudniejszego życia. Jestem pod wrażeniem zorganizowania diakoni, zgrania ekipy, elastyczności jeśli chodzi o wiek dzieci. Zaopiekowane są zarówno maluszka (jestem w szoku widząc, że są usypiane, przebierane itp.), jak i starszych. Pierwszy raz doświadczyłam takiego spokoju oddając dzieci. One nie chcą być odbierane.

Przeżyłam cudowny czas zajrzenia w głąb siebie. Zwrócenie w trakcie rekolekcji uwagi na swoje słabości i błędy. Najważniejszym momentem tego czasu była adoracja małżeńska Najświętszego Sakramentu. Trudniejsze momenty to zmęczenie – nie fizyczne tylko umysłowe. Diakonia na bardzo dobrym poziomie, przygotowana, służąca pomocą, oddana. Super!

To był czas bardzo ważny, bardzo bogaty w dary i wyjątkowo odpowiadający na bieżące potrzeby. Najważniejsza była modlitwa małżeńska w czasie adoracji. Od tak dawna trudno nam w małżeństwie modlić się razem. Ta forma zwłaszcza wymuszenia pierwszeństwa męża oraz sugestia modlitwy głośnej, pozwoliła nam przekroczyć największą naszą trudność. Większych trudności nie miałam. Przygotowanie perfekcyjne. Widać w was spokój i świadomość działania. To dodanie w planie 10 min. Na każdorazowe odprowadzanie dzieci uważam za wyjątkowo cenne. Cieszę się, że tym razem prowadzący byli w parach – to bardzo cenne usłyszeć także męski punkt widzenia, niczego nie ujmując damskiemu głosowi fachowców od komunikacji. Krzesła w bibliotece bardzo niewygodne :).


Jezus czyta i wyjaśnia Słowo Łk 4, 14-30
Rekolekcje Kluczbork, 29-31. 03. 2019

Te rekolekcje skierowane do małżeństw o tytule Jezus czyta i wyjaśnia Słowo były dokładnie skierowane dla mnie i dla mojego męża. Mimo krótkiego czasu w dodatku z dziećmi u boku jasno zrozumiałam to, co Bóg ma mi do przekazania. Oddałam te rekolekcje Bogu i jasno Mu powiedziałam, że się całkowicie zdaję na Niego i że ma mnie prowadzić i uczyć!

Czytając Pismo św., nic do mnie nie trafiało, wtedy się modliłam, Boże, Ty mi pokaż, o co Ci chodzi w tym fragmencie. A to moja interpretacja fragmentu z Ewangelii św. Łukasza 4, 14-30, na którym były oparte nasze rekolekcje: Nazaret to moje życie, ile to razy Jezus przychodził do mnie, a ja Go odpychałam, odsuwałam, uciekałam od Niego? Jezus jednak przychodzi z mocą Ducha, jest po kuszeniu, chce nauczać, nieść Dobrą Nowinę, uzdrawiać. Ale wie, że w Nazarecie ludzie mają zatwardziałe serca. Słyszeli o Jezusie, doszły do nich opowieści, jak uzdrawiał, wskrzeszał, jakie cuda robił, ale… To jest syn zwykłego robola, „Czy nie jest to syn Józefa?” Jak On może przyłazić, zwykły szary człowiek, syn Józefa, zwykłego cieśli i ich chce nauczać, radzić im. Jezus znał ich serca na wskroś. Dlatego walnął im prosto z mostu, że spełniły się słowa Pisma ale że i tak żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Wiedział bardzo dobrze, ze ludzie tu mają zatwardziałe serca, że Mu nie ufają i nie wierzą w to, co czynił. Jacy Ci ludzie byli ślepi, ich ślepota nie znała granic, jaka ich pycha była wielka! Powiedział im, po co przyszedł, Łk 4, 18-19, że będzie głosić wolność, przywracać wzrok niewidomym, uwalniać uciśnionych itd., wyłożył im kawę na ławę, a oni siedzieli i gapili się na Niego, tyle!

Wreszcie przyszedł czas na słowa Jezusa „Naprwdę, mówie wam:” To jest moje zdanie fundament, kluczowe zdanie, które odnosi się do całego tego tekstu i do tematu tych rekolekcji!!! Jezus naprawdę to powiedział, do mnie, JEZUS MÓWI DO MNIE!!! I co mówi Jezus po tych słowach? Że było wiele wdów a przyszedł do tej w Sarepcie Sydońkiej, i wielu było trędowatych a przyszedł do Syryjczyka.

JA JESTEM JAK WDOWA, A MÓJ MĄŻ JAK SYRYJCZYK! Przyszedł do naszej dwójki. Wymienia nas tam z imienia! Do naszego Nazaretu przyszedł Jezus i wybrał nas, przychodzi bezpośrednio do nas! Do naszego małżeństwa!
Najważniejsze przesłanie dla mnie, to takie, abym nadal ufała Bogu, nie poddawała się w żadnym wypadku, mam umacniać swoją wiarę, robić to, co nadal robię najlepiej jak potrafię, ja, matka czwórki dzieci i męża górnika. A mąż analizuje swój fragment po swojemu. :).

Jezu, jak Ty to robisz? Jesteś wspaniały! Dziękuje Ci za to, że otwierasz moje serce na Twoje Słowo, że mnie prowadzisz, kierujesz moją nauką. Mało tego, uczysz także mojego ukochanego męża!
Każde słowo z tego fragmentu Pisma odnosiło się do mnie i mojego życia, Jezus jasno mi powiedział to, co miałam usłyszeć! Dziękuję Mu, że nas tak pokierował na te rekolekcje, że dał nam na nie środki.

Chwała Bogu!!!

Małgorzata Skorupa, sektor śląski, ekipa IX.
W małżeństwie z Adrianem od 12 lat, 4 córki w domowych włościach 🙂


Rekolekcje Pierwszego Stopnia Domowego Kościoła w Kluczborku – Sierpień 2019

Rekolekcje Pierwszego Stopnia Domowego Kościoła w Kluczborku były pierwszymi rekolekcjami w moim życiu. Jechałam z ciekawością i otwartością. Wyczerpana fizycznie trudnościami zdrowotnymi trwającymi od poprzedniej jesieni praktycznie do wakacji. W duchu liczyłam na odpoczynek i oderwanie się od codzienności. Jak często bywa Pan Bóg jest bardziej hojny, niż możemy przypuszczać. Tak było i tym razem. Co więc wydarzyło się w czasie rekolekcji?

Rekolekcje były czasem niezwykłym i długo by opowiadać o wszystkich doświadczeniach. By ująć to krótko napiszę wprost. Spotkałam Boga!

W ostatnich latach wielokrotnie modliłam się, aby Bóg dał mi jakiś znak, odpowiedź na moje pytania dotyczące tego, jak mam dalej postępować w życiu zawodowym, rodzinnym. Jednak nie słyszałam odpowiedzi. Nie widziałam wskazówek od Boga. I choć nie przyszło mi to łatwo, ale w końcu pogodziłam się z tym. Postanowiłam wiernie modlić się dalej. Widocznie tak ma być – pomyślałam – Pan Bóg wie, co dla mnie najlepsze, widocznie ja nie muszę wiedzieć. Drugą trudnością, jakiej doświadczałam była duża trudność by skupić się w czasie Namiotu Spotkania, by w ogóle pojąć, o co w tym chodzi. A w czasie rekolekcji mieliśmy zaplanowane 30 minut na Namiot Spotkania. I to codziennie. Cóż było począć. Chodziłam do kaplicy ze wszystkimi. Czytałam Pismo Święte. Siedziałam, rozmyślałam, rozglądałam się wokół siebie albo modliłam się, próbując skupić myśli na Słowie Bożym. Chyba nie rozumiałam do końca, jak ”prawidłowo” powinien przebiegać Namiot Spotkania. I pewnego dnia, gdy tak siedziałam w wypełnionej kaplicy, zerkając ukradkiem na zegarek, przyszedł do mnie Chrystus. Nie, nie słyszałam głosów, ale wiedziałam, co Jezus chciał mi przekazać. Usiadł obok i powiedział, że teraz jest czas, kiedy możemy siedzieć tak razem i wcale nie muszę nic mówić. Tak jak dobrzy przyjaciele, którzy nie potrzebują słów, by się porozumieć, czasem wystarczy, że razem sobie „pomilczą”. Co więcej zapewnił mnie, że mnie poprowadzi, wystarczy, że mu w końcu zaufam. Jak nie trudno się domyślić, byłam oszołomiona tym zdarzeniem.

Ustawiło mi ono właściwą perspektywę na czas rekolekcji. Ale przede wszystkim na resztę życia.

Gdyby tego było mało, spotykałam Boga żywego każdego dnia, w każdej osobie, która wraz z nami przybyła na rekolekcje, w małżonkach i ich dzieciach, w klerykach, diakonie, księdzu, w osobach, które pomagały nam w opiece nad dziećmi oraz tych, które dbały o to, żebyśmy mieli co jeść.
Banalne? Być może, ale świadectwo życia każdej z tych osób odcisnęło piętno na moim życiu. Przykład pierwszy z brzegu – tak wiele razy modliliśmy się razem z mężem, ale brak było nam systematyczności w tej wspólnej modlitwie. Jednak świadectwo jednej z par, wypowiedziane tak po prostu, mimochodem w czasie spotkania kręgu „Ja klękam, mąż klęka i jakoś tak idzie…” skłoniło mnie do myślenia. Tak niewiele potrzeba…

Od czasu rekolekcji modlimy się razem z mężem codziennie. Nawet, jeśli wieczorem brak mi sił klękam, obok klęka mój mąż. Czasem znak krzyża i jedno zdanie wystarczy. Ale zawsze razem. Każdego dnia. Odczuwam jedność z moim mężem. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.

To wszystko sprawia, że moje życie nigdy już nie będzie takie jak „przed rekolekcjami”. Choć się tego nie spodziewałam i wcale nie oczekiwałam. Mimo, że z zewnątrz może nie widać tego tak wyraźnie, wszystko się zmieniło. Już się nie boję – bo skoro Jezus Chrystus siedzi obok mnie to, czego tu się bać! Moje doświadczenie doskonale podsumowuje cytat z Pisma Świętego. „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” Ga 2, 20.

Chwała Panu!

Maria Leleń-Laskiewicz

***

 

Wierzę głęboko w to, iż Pan Bóg działa w moim życiu poprzez ludzi, których spotykam.

Tak też było na rekolekcjach w tym roku. Swoje świadectwo zaczęłam pisać już wcześniej, po prostu z potrzeby serca. W dniu, w którym para animatorska poprosiła, żeby zgłosiły się do niej osoby, które chcą powiedzieć świadectwo, ja swoje miałam już gotowe. Ale pomyślałam, że poczekam i ustąpię
miejsca innym. Jakież było moje zdziwienie, gdy około godziny 22.00 animator zapukał do mojego pokoju i zapytał czy powiemy z mężem świadectwo. Nie miałam wątpliwości, że Bóg z jakiegoś powodu chce, abym je powiedziała. Zgodziłam się, chociaż gdyby ktoś powiedział mi wcześniej, że kiedyś się na to zdobędę, to nie uwierzyłabym mu.

W dniu wspólnoty powiedziałam poniższe świadectwo, a mój mąż stał u mego boku, wspierając mnie jak zawsze, swoją obecnością i miłością:

„Na rekolekcje przyjechałam z myślą: „Dobra Panie Jezu. Jestem tu. Działaj”.

Ale w głębi duszy pragnęłam oprócz tego, żeby był to dobry czas z moimi dziećmi (dla których wciąż mam za mało czasu) i oprócz tego, że chciałam poznać fajnych ludzi (i udało się:)), to najważniejszym pragnieniem było dla mnie to, żeby Jezus uzdrowił moją relację z mężem. Bo wiem, że na wielu polach zawodziłam ostatnio w naszym małżeństwie.

Jesteśmy z mężem w sumie ok. 20 lat razem i ostatnio coraz trudniej było nam się porozumieć. Brakowało w naszym małżeństwie jedności. I czasu dla siebie. I wiem, że największą pokusą jest myśl, że już o nic nie ma sensu walczyć w naszych relacjach, że po co kolejny raz rozmawiać o tym samym, że i tak nic się nie zmieni. Ja wiem swoje, a on swoje…

Ale wiem też, że ponieważ rozwód nie wchodzi w grę, to mamy dwa wyjścia. Albo żyć obok siebie (co dla mnie byłoby powolnym umieraniem już za życia), albo zawalczyć o jedność pomimo przeciwności. No i Pan Jezus wyszedł mi naprzeciw jak zawsze.

Już w pierwszym dniu usłyszałam prawdę, która jest dla mnie trudna do przyjęcia, że muszę zaakceptować i przyjąć współmałżonka takim jakim jest, jednocześnie zmieniając siebie. Kolejne dni przyniosły kolejne wskazówki… Na dialogu małżeńskim w pierwszej kolejności pytać: „Co mogę mężu
zrobić żebyś był szczęśliwy?” a nie wręczać mu swojej listy życzeń.

W miejsce „ja” wprowadzić „Chrystus”. Wtedy w każdej relacji z innymi nie będę myśleć o swoich racjach, tylko pojawi się refleksja, co zrobiłby Chrystus w takiej sytuacji. I nie spieszyć się, nic nie robić na siłę, z zaufaniem że Bóg daje czas.

W czwartym dniu rekolekcji było przyjęcie Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Nie zrobiliśmy tego z mężem. Pogubiliśmy się kiedy to miało być. W którym momencie. I ogromny pokój w moim sercu, że przyjdzie na to czas. I przyszedł. Na adoracji indywidualnej małżeństw. Zrobiliśmy to razem przed Najświętszym Sakramentem. Byliśmy tylko my i On.

Nawet nie wiem, kiedy Jezus zbliżył nas znów do siebie, przez modlitwę i wspólne obowiązki. Pozwolił wstać na nowo, działajac w moim sercu, z nadzieją, że „wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”.

Zawsze chciałam takiej jedności z mężem, że patrzymy sobie w oczy w tłumie ludzi i wiemy o czym myślimy. Dla mnie to by była taka mega jedność. No i dostałam taką chwilę na tych rekolekcjach. Tylko zapomniałam, że Pan Bóg ma ogromne poczucie humoru i lubi nas zaskakiwać…

Dziesiąty dzień rekolekcji. Szkoła życia o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Popatrzyliśmy sobie w oczy z mężem. I Bóg dał nam chwilę, o której zawsze marzyłam. I wiedziałam już, że on chce podpisać krucjatę i on wiedział, że ja wiem, że chce ją podpisać za mnie. Bóg naprawdę w przedziwny sposób spełnia nasze modlitwy.

Na rekolekcjach dostałam słowo: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam sie w niewolę” – 1 Kor 6,12

Ale to nie był koniec moich przeżyć rekolekcyjnych. Głęboko do serca wzięłam sobie słowa księdza, aby „nie tracić ducha”, bo czasem w ostatnim zdaniu, w ostatni dzień rekolekcji Bóg potrafi zdziałać wiele. I tak też się stało…

Podczas modlitwy wstawienniczej naszej rekolekcyjnej wspólnoty poprosiliśmy o modlitwę w pewnej intencji. Dopiero na drugi dzień, podczas Mszy świętej, nagle zrozumiałam, że to, o co prosiliśmy teraz Boga, On spełnił już kilka miesięcy temu. Chociaż wtedy wcale tego nie chciałam, a wręcz moje pragnienia były przeciwne. Ale Bóg jest ponad czasem…On wiedział już wtedy, że przyjdzie taki dzień, na rekolekcjach, kiedy uklękniemy przed Nim razem z mężem i będziemy prosić… I spełnił nasze modlitwy jeszcze zanim je sobie uświadomiliśmy i jeszcze zanim zdążyliśmy je wypowiedzieć…

Chwała Panu

Ania z mężem

***

„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”

Wyjazd na 15 dniowe rekolekcje do Kluczborka, nie był dla mnie łatwą decyzją. Walczyłem z tysiącem myśli, szukałem dziesiątki powodów by nie pojechać. Ostatecznie zwyciężyło jedno pragnienie: „Pojadę, bo chce się na tych rekolekcjach spotkać z własna Żoną”. Niestety, już pierwszego dnia modliłem się, żeby rekolekcje się zakończyły, w jakiś cudowny sposób kolejnego dnia. Byłem pogubiony. Wiedziałem po co przyjechałem, ale nie wiedziałem jak przerwać ten impas, jaki wytworzył się w relacji do mojej Żony, a który ciągnął się od 2 lat i nie potrafiliśmy go przerwać.

Kolejne dni rekolekcji drążyły skałę. Tajemnice Różańca rozważane w ciągu 15 dni przeprowadziły nasze małżeństwo przez radość, cierpienie i chwalebne powstanie z martwych. Program, który wydawał się być sztuczny, przeniknęła łaska Boża. Codzienna Eucharystia, jutrznia, wzajemna adoracja Chrystusa, dialog małżeński, Namiot Spotkania, rozmowy w kręgach, szkoła modlitwy, szkoła życia, Droga Krzyżowa, pielgrzymka do Katedry w Opolu, pogodne wieczorki z animatorami, czas wolny dla rodziny i niesamowita wspólnota małżeństw, spowodowała, że każdego dnia byliśmy bombardowani tak ogromną dawką miłości, Słowem Bożym, świadectwami małżonków, których Duch Święty prowadzi niesamowitymi drogami przez ich życie, że obserwując to wszystko, co się dzieje, doszedłem do takiego momentu w którym wołałem w ciszy i szczerości przed Bogiem: „Ulituj się nade mną i pozwól mi na nowo rozkochać się w Żonie. Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Po 10 latach naszego małżeństwa ponownie oświadczyłem się mojej Żonie, tuż przed odnowieniem przysięgi małżeńskiej. Sakramentalne „tak” stało się ciałem. Tu i teraz i na zawsze mogę powiedzieć: „Uwielbiam swoją Żonę. Uwielbiam na Nią patrzeć, słuchać i rozmawiać. Uwielbiam z Nią wychowywać naszą czwórkę dzieci, chodzić na spacery i pić kawę. Po prostu ją Kocham”.

Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. Ja tam byłem i tego doświadczyłem. Serdecznie polecam tego błogosławionego czasu wszystkim małżeństwom w sposób szczególny zaś tym, które przeżywają jakiekolwiek problemy. Jezus Chrystus jest Panem i Zbawicielem, pozwólmy Mu działać w sakramencie miłości małżeńskiej.

Mateusz Niedziółka

***

Braliśmy udział w rekolekcjach Domowego Kościoła I stopnia w Kluczborku w dniach 2-18 sierpnia 2019 r. To był błogosławiony czas, który zbliżył nas do Boga i do siebie nawzajem. Odkryliśmy, że Domowy Kościół to nasze miejsce w Kościele, w którym czujemy się dobrze i w którym chcemy razem wzrastać.

Czas rekolekcji był czasem spotkania z Przyjacielem, z którym mogliśmy posiedzieć serce przy sercu i trwać w ciszy, smakować obecność, opowiadać o tym, co dla nas ważne. Był czasem odświeżenia tej relacji, uradowania się nią na nowo, ponownego odkrycia, że Jezus jest przy nas i nieustannie się nami cieszy. Rekolekcje przyniosły również wzmocnienie naszej relacji małżeńskiej, wielkim świadectwem była dla nas nasza para moderatorska, sami mieliśmy okazję powiedzieć sobie wiele ważnych słów… To wszystko przypomniało nam i utwierdziło nas w przekonaniu jak ważni jesteśmy dla siebie i jak bardzo się kochamy. Wiele zaczerpnęliśmy też wiedzy o duchowości małżeńskiej z nauczań księdza Gabriela.

Wyjeżdżamy z pragnieniem stawania się ludźmi zanurzonymi w modlitwie, by codziennie oddawać Bogu nasze sprawy, słuchać Jego głosu i ufać, że Pan sam działa. Chcemy być piękni Jego pięknem.

Beata i Andrzej


Rekolekcje “Tu bije źródło miłości małżeńskiej”

“W dniach 21- 27.06.2019 r. w Kluczborku odbyły się rekolekcje tematyczne dla rodzin „Tu bije źródło miłości małżeńskiej”. Prowadzili je Jola i Krzysztof Chudziccy z ks. Gabrielem, gospodarzem tego miejsca. Dla nas był to święty i błogosławiony czas. Karmiliśmy się Eucharystią i wsłuchiwaliśmy się w Słowo Boże – na Namiocie Spotkania, w spotkaniach w grupach, nocnej adoracji.
Pan Bóg przemawiał do nas na wiele sposobów:
– na nocnej adoracji przez 10 min. Czytaliśmy fragment Pisma Świętego, a potem dzieliliśmy się tym, co Pan mówi do mnie, w jaki sposób nas dotknął. Na konferencjach księdza moderatora zastanawialiśmy się nad ludzkim sercem, jak je poznać; pochylaliśmy się nad Sercem Pana Jezusa, które zostało zranione na krzyżu.
Przeszliśmy przez odnowienie Chrztu Św., Sakramentu Małżeństwa, do oddania się Sercu Jezusowemu.
/Ania/ Dla mnie dużym owocem tych rekolekcji jest pragnienie, aby więcej czasu poświęcić na czytanie Pisma Św., by jeszcze bardziej wsłuchiwać się w ciszy w głos Pana.
Dziękujemy Panu Bogu, że postawił nas w tej wspólnocie i pozwolił przeżyć wspaniałe rekolekcje.”

~Ania i Tadeusz

“Z całego serca dziękuję Panu Bogu za dar rekolekcji “Tu bije źródło miłości małżeńskiej”, które miały miejsce w dniach 21-27 06. 2019 r. w Kluczborku.

Przedziwne są Boże zamysły. Tytuł rekolekcji nasuwał mi myśl, że będzie to czas pochylenia się nad relacją małżeńską, naszą ludzką komunikacją… Tymczasem Pan Bóg przygotował niespodziankę – postawił w centrum Serce Jezusa, przez kolejne dni rekolekcji dawał się poznawać, dotykał mojego serca i usuwał z niego moje plany i oczekiwania (co wg mnie trzeba poukładać w relacji małżeńskiej). On, w swoim Sercu wie lepiej czego mi potrzeba, dlatego działał lepiej niż mogłabym sobie założyć. Dotykał mojego serca wręcz fizycznie…

Największym darem w tym czasie stało się osobiste spotkanie z Nim podczas adoracji i Namiotu Spotkania – kiedy przestałam Go zagadywać swoimi sprawami, On po prostu wszystkim się zajął. Zdjął ciężar planów i oczekiwań, w delikatności podsuwał natchnienia i ogromny pokój, który pozwala coraz bardziej odsuwać na bok moje wizje na życie, pozwala bez lęku o przyszłość zawierzyć siebie i najbliższych Jego Sercu. Bo Ono, z ciągle otwartą raną, żebrze mojej miłości.

Jak dziecko uczę się kochać i wiem, że zaproszenie Go do królowania w moim życiu daje szansę na kosztowanie owoców Jego Miłości. Już dziś dane mi jest doświadczyć Jego pokoju, większej miłości do ludzi i łaski, która zabiera lęki i obawy…

Za wszystkie dary płynące z tych rekolekcji “Chwała Panu”!

-Renata


Komunikacja w rodzinie maj 2019 – Świadectwa

Rekolekcje były dla mnie czasem pogłębienia więzi ze współmałżonkiem. To był piękny, błogosławiony czas. Najważniejszym dla mnie czasem była adoracja małżeńska przed Najświętszym Sakramentem. Najtrudniejszym momentem – dialog małżeński przeprowadzony po sprzeczce, dlatego był tak trudny i emocjonalny.

Chcę podziękować za dzielenie się swoim życiem podczas pracy w grupach. Przykłady z życia są dla mnie zawsze bardziej wartościowe niż przykłady książkowe.

***

Rekolekcje przeżyłam bardzo dobrze. Zdobyłam dużo wiedzy i poznałam super ludzi w serdecznej atmosferze. Najważniejszym momentem rekolekcji była adoracja obrazu Świętej Rodziny i modlitwa przebaczenia. Prowadzący rekolekcje byli bardzo dobrze przygotowani. Zajęcia były ciekawe i prowadzone w sprzyjającej atmosferze. Diakonia młodzieżowa i muzyczna na „pięć”. Polecę te rekolekcje znajomym. Warto było przyjechać.

***

Jestem bardzo zadowolony z przeżytych rekolekcji i mam nadzieję wprowadzić w życie jak najwięcej. Trudno mi wybrać jeden najważniejszy moment. Ważne były: czuwanie nocne, dialog małżeński, nawet dzień wolny był potrzebny. Przygotowanie i prowadzenie rekolekcji było perfekcyjne zarówno pod względem duchowym jak i bytowym. Widać, że ktoś poświęcił wiele czasu i przemyśleń oraz modlitwy, by tak wszystko zagrało.


Komunikacja w rodzinie marzec 2019 – Świadectwa

Rekolekcje przeżyłam bardzo osobiście. Było wiele ważnych momentów na tych rekolekcjach takich jak: nocna adoracja małżonków, modlitwa przebaczenia. Bardzo podobała mi się kolejność w jakiej podawane zostały treści, od uświadomienia sobie pozytywnych stron naszych dzieci i „zresetowania” naszego do nich podejścia, poprzez stopniowe odkrywanie, jak możemy autentycznie obdarzać je miłością, czym krzywdzimy, kiedy nasza logika polega na „walce z problemem”, zamiast dawania dobra”, aż po konkretne narzędzia, do nauki stosowania których na tym etapie już nie trzeba było zachęcać. Pod koniec rekolekcji zrozumiałam co o. Gabriel miał na myśli, kiedy mówił żeby zaufać tej metodzie, bo jest wypracowana i przećwiczona wiele razy.
Nie mamy żadnych uwag! Za to sto procent ogromnej wdzięczności!!! Wspaniale było spotkać tak zaangażowane i kompetentne osoby, które tyle robią dla zbudowania innych.

***

Rekolekcje przeżyliśmy intensywnie. Wdzięczna jestem za pomysł, prowadzenie warsztatów, organizację, a głównie za ciepło osób prowadzących. Osoby świeckie, kapłan, siostra zakonna, okazali wiele serca dla nas rodzin głównie z małymi dziećmi. Każdy z nas kocha swoje dzieci, jednak przekaz miłości jest często zakłócony. Te rekolekcje to odkrycie siebie, swojego męża i wspaniałych dzieci od nowa.

– Agnieszka

***

Rekolekcje oceniam pozytywnie. Myślę, że zaowocują w naszym życiu lepszą komunikacją i pogłębieniem więzi w naszej rodzinie. Piękny moment to Dialog małżeński, za którego zorganizowanie z serca dziękuję oraz Adoracja, za którą już od dawna tęskniłam, i którą od dawna planowałam, choć codzienne sprawy wciąż opóźniały jej realizację. Diakonia bez zarzutu. Dzieci chętnie chodziły na spotkania i wracały bardzo zadowolone, co w dużym stopniu wpłynęło na możliwość korzystania przez nas w pełni z warsztatów. Za to również serdecznie dziękuję! Bóg Zapłać!

***

Mocno przeżyłam te rekolekcje. Uświadomiłam sobie wiele błędów i rzeczy do poprawy, jestem zmotywowana, aby zmienić siebie z pomocą Bożą. Ważnym momentem był wspaniały dialog i odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Trudne było przedstawienie scenek w czasie warsztatów – to jak pomóc drugiej osobie poradzić sobie z uczuciami i nie doradzać. Zadanie trudne ale cieszę się, że miałam okazję wziąć w tym udział. Diakoni jestem bardzo wdzięczna. Wspaniale, że była wycieczka do muzeum i spacery, dzieci były zachwycone. Wspaniali prowadzący, ksiądz, muzyczny. Jestem w pełni zadowolona.

***

Rekolekcje przeżyłam w spokoju i radości, że mogę tutaj być ale też w zadziwieniu i częściowo w poczuciu paniki, że do tej pory niewłaściwie komunikowałam się z najbliższymi. Jestem jednak zadowolona, że została na tych rekolekcjach stworzona taka atmosfera, która pozwoliła mi się przed innymi otworzyć i podzielić swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i emocjami. Najważniejszy moment to nabożeństwo przebaczenia!!! Byłam pewna, że nie noszę do innych urazy, takiej urazy, którą musiałabym przebaczyć, a tymczasem Jezus zabrał ze mnie ciężary wyrządzonych krzywd. Ja naprawdę czuję się lżej, czuję, że coś ze mnie uszło, czuję się wolna.
Uświadomiłam sobie też, że widzę zazwyczaj same negatywy u dziecka, a następnie uświadomiłam sobie, że mam super rodzinę i że tak krzywdziłam nas swoimi myślami. Chciałabym powiedzieć prowadzącym, osobom przygotowującym, księdzu, że szczerze dziękuję, że to co robicie jest wspaniałe, że was po porostu jak bliskich pokochałam.


ŚWIADECTWO Z PRZEŻYTYCH REKOLEKCJI OR 1 (ONŻ 1) W KLUCZBORKU

W Domowym Kościele (DK) jesteśmy z mężem od ponad 3 lat. Dzięki przynależności do tej gałęzi Ruchu Światło-Życie pogłębiliśmy naszą duchowość małżeńską, zbliżyliśmy się bardzo do Pana Boga i do siebie, i dużo łatwiej wychowywać nam dorastające dzieci do życia w Prawdzie. Wszystkie zobowiązania – albo jak to lepiej brzmi: dary, błogosławieństwa albo perełki, wynikające z przynależności do ruchu, wypełnialiśmy z mężem przez te lata; wszystkie, z wyjątkiem jednego – dwutygodniowych REKOLEKCJI.

Trudno było nam zrezygnować z wakacji na leżaku plażowym i cały zasadniczy urlop letni spędzić w “zamkniętym kręgu”, modląc się przez pełne 15 dni. Byliśmy wcześniej dwa razy na
rekolekcjach krótkich, kilkudniowych (ORAR 1 i tematyczne o komunikacji w rodzinie – polecamy gorąco te ostatnie), ale 15 dni plus 2 dni na dojazd! Niezłe wyzwanie! Wszystko szło pod górę przy planowaniu wakacyjnego urlopu. Chcieliśmy pojechać znowu na krótkie rekolekcje tematyczne, ale w słuchawce telefonu usłyszeliśmy ostrą odpowiedź negatywną, że mimo wolnych miejsc nie zapiszą nas i nie możemy wziąć udziału w kolejnych krótkich rekolekcjach, jak nie odbyliśmy formacji podstawowej DK, który jest ruchem rekolekcyjnym. Na mocnej podstawie tj. 3 x rekolekcje dwutygodniowe: OR1, OR2 i OR3 (3 stopnie Oazy Rodzin, albo ONŻ 1,2,3-Oazy Nowego Życia, jak kto woli nazywać), buduje się formacja DK. I dalej, początkowo przemiła przez telefon pani, coraz bardziej stanowczo grzmiała w słuchawce, że nie buduje się domu od dachu, ani od wykończenia wnętrz, tylko od SOLIDNEGO FUNDAMENTU, którym, życzył sobie, założyciel Ruchu Sługa Boży Śp. Ks. Franciszek Blachnicki, by były REKOLEKCJE, 3 stopniowe, dwutygodniowe, pełna formacja: 6 tygodni!!!
I kto by pomyślał: żeby zarezerwować wakacje, w sieci wystarczy kilka razy kliknąć myszką i już są 2 tygodnie w obiecanym “raju”, a żeby pojechać na parę dni na rekolekcje DK-szlaban!!!
NIE BUDUJEMY domu OD DACHU!!!

Przegadaliśmy, przemodliliśmy temat dłuuuuuuuuuuuuuuuugich rekolekcji z mężem i doszliśmy do wniosku, że widocznie taka jest wola Boża i jak nie spróbujemy i nie pojedziemy, to nigdy się nie dowiemy jak jest na OR 1. Otuchy dodawało nam drugie małżeństwo z naszego kręgu, też z dwójką dzieci, które zapisało się razem z nami. Padło na Kluczbork – a w jakim to kraju??? – pytali koledzy i koleżanki z pracy – w Polsce!!! Kluczbork-podobne do Malbork, ale okazało się, że to gdzie indziej…KLUCZBORK – jakaś mała mieścina koło Opola, no dobrze, bez marudzenia, nie ważne gdzie, ważne intencje z jakimi jedziemy, każdy z małżonków ze swoją osobistą. I tutaj duży uśmiech w duchu – fajnie pisać post factum – moja prośba do Pana Boga zawarta w intencji tych rekolekcji jest już w trakcie realizacji!!!

Przyjechaliśmy do Domu Rekolekcyjnego Księży Sercanów w Kluczborku. Urocze miejsce, super ogród wokół budynku, z licznymi zagajnikami, ławeczkami i sceną estradową, położone na skraju dużego lasu, nad jeziorem, z piaszczystą plażą, ratownikiem na plaży i kilometrowymi trasami rowerowymi. W pobliżu duży plac zabaw, skatepark i wiele różnych boisk sportowych. Raj na ziemi. Dom rekolekcyjny duży, czysty, z piękną, dużą kaplicą, aulą, biblioteką, kawiarnią (z ekspresem do kawy i zmywarką), dużą jadalnią i przyjemnymi pokojami.
Dostaliśmy zakwaterowanie (2+2, dzieci-nastolatki) w pokoju 4 osobowym, z łożem małżeńskim, łóżkiem piętrowym dla dzieci i umywalką. Dodatkowa toaleta i dwa prysznice były na korytarzu tuż przy pokoju, co w przypadku 4 “prawie dorosłych” osób, było dla nas dużym plusem. Jedzenie było pyszne, w formie szwedzkiego stołu, urozmaicone, domowe i zawsze świeże potrawy. Od obiadu do kolacji codziennie był czas wolny dla rodziny, co pozwalało naszej rodzinie na codzienne wypady rowerowe i zwiedzanie przepięknej okolicy tej części Polski oraz kąpiel w czystym jeziorze i plażowanie, czy dozwolone grillowanie przy plaży. Tak nam się udało, że Pan Bóg ofiarował wszystkim uczestnikom rekolekcji dwa tygodnie przepięknej pogody, zaczęło padać dopiero w ostatnim dniu przed wyjazdem…

W domu Księży Sercanów powitali nas organizatorzy rekolekcji, Małgorzata i Andrzej, na czele z gospodarzem domu, Sercaninem Ks. Gabrielem, uśmiechnięci, życzliwi, otwarci i zawsze chętni do pomocy. Pomogli nam wnieść bagaże, oprowadzili po domu. Od początku czuliśmy się tam jakoś tak dziwnie swojsko, a przecież byliśmy tam pierwszy raz…Bo dom to nie tylko ściany, dom – też rekolekcyjny – to przede wszystkim ludzie! W sumie przez dwa tygodnie byliśmy “zamknięci” w 17 małżeństw (3 super mega pary prowadzące i 14 par uczestników) oraz ponad 30 dzieci, którymi zajmowała się radosna, rozśpiewana, pełna pomysłów i niewyczerpanych sił Diakonia Dziecięca.

Obok Ks. Gabriela, “Siła z Góry” towarzyszyła nam w osobach dwóch Saletynów: Diakona Piotra i Kleryka Kamila. Dzień rozpoczynaliśmy Jutrznią (w jej wielu odsłonach…), w kaplicy. Uczestnicy rekolekcji utworzyli 3 kręgi. Wielką radością była obecność osoby duchownej na
każdym, codziennym spotkaniu kręgu. Nasz krąg obrał sobie miejsce codziennych spotkań w plenerze, na ławeczkach, co przy sprzyjającej pogodzie, było dodatkowym oddechem na łonie natury. Szczytowym momentem każdego dnia była Eucharystia, w samo południe. Codziennie przyjmowaliśmy Komunię Świętą pod dwoma Postaciami!!! Wspaniałym zwyczajem na rekolekcjach było to, że podchodziliśmy do Komunii Świętej razem z mężem, zawsze
małżeńskimi parami. To niby nic nadzwyczajnego, a jednocześnie bardzo silnie można było odczuć prawdziwą Komunię-łączność z Jezusem i współmałżonkiem, siłę płynącą z sakramentu małżeństwa, z którego czerpać łaski możemy w każdej chwili życia, tylko czy na co dzień o tym pamiętamy? Każda Msza Święta “oprawiona” była przez uczestników rekolekcji w bogatą, 5-cio osobową Diakonię Muzyczną.

Ksiądz Gabriel i Diakon Piotr prowadzili codzienną Szkołę
Modlitwy dla dorosłych, a Kleryk Kamil prowadził krótkie katechezy dla starszej grupy dzieci. Było sporo czasu na codzienną modlitwę – Namiot Spotkania – z Panem Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Nie było dnia, żebyśmy nie przeżywali jakiegoś ważnego wydarzenia oazowego, święta czy uroczystości, wzmacniającej nas duchowo, pogłębiającej naszą przyjaźń z Panem Bogiem, budującej miłość i jedność małżeńską i dodającej sił do tego, by po powrocie “Iść i głosić”. Nie sposób wymienić wszystkie takie chwile, ale oto niektóre z nich: uroczyste przyjęcie Pana Jezusa jako Pana i Zbawiciela, odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, procesja ze świecami, nocna Adoracja małżeństw, z dyżurem co pół godziny (my mieliśmy zmianę od 02.30 do 03.00), “randka małżonków z Panem Jezusem” podczas “modlitwy
szeptania”, uroczyste odnowienie przysięgi małżeńskiej i bezalkoholowe wesele, Droga Krzyżowa ze stacjami w lesie i rozważaniami przygotowanymi przez uczestników rekolekcji (jedna stacja=jedno małżeństwo), wieczór uwielbienia, modlitwa wstawiennicza z nałożeniem rąk i wiele innych. Bardzo “wyważone” były spotkania małżonków z Panem Jezusem, takie
osobiste nawiązanie relacji z naszym Zbawicielem, zawsze zorganizowane były tak, że pora i pomoc Diakonii Dziecięcej i organizatorów umożliwiał wszystkim uczestnikom skupienie i modlitwę w kaplicy w ciszy, bez płaczu czy brykania najmłodszych. Sporym przeżyciem dla nas była spowiedź w pokoju, na kanapie, bez “kratek” konfesjonału, bez pośpiechu… Jeden dzień był prawie cały wolny dla rodziny! Możliwości spędzenia go było bardzo wiele, np. zwiedzanie jedynego w Polsce, zabytkowego, drewnianego kościoła w kształcie róży, albo lody i koncert fontannowy na rynku pobliskiego Olesna. Jeden dzień oazowy był dniem wyjazdowym, pielgrzymkowym, do Katedry w Opolu, gdzie przystąpiłam do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Kolejnym darem rekolekcji był dialog małżeński, godzina śwadectw i praktycznie nocowanie
pod jednym dachem z Panem Jezusem, z możliwością codziennej (24/24 h) modlitwy przed tabernakulum.

Podczas tych dwóch tygodni odwiedzili nas bardzo ciekawi i wyjątkowi goście, małżeństwa, które dały żywe świadectwo wiary. Ich spotkania z nami umocniły nas bardzo. Nie chcę pisać więcej, by nie psuć niespodzianki tym, którzy będą chcieli wziąć udział w takich rekolekcjach. Wspaniale bawiliśmy się podczas pogodnych wieczorów, na wieczorze patriotycznym, występach dzieci, ognisku i innych. Dzieci zachwycone różnorodnością aktywności, uczyły się przyjaźni z Jezusem podczas zabawy, bardzo przypadła im do gustu
nowoczesna odmiana zabawy “w chowanego” w ogrodzie i podchody w lesie. Po powrocie powiedziały nam, ze to były najlepsze wakacje w ich życiu. I zapytały kiedy pojedziemy znowu na takie długie rekolekcje?

Nie przypuszczałam, że pisanie o rekolekcjach sprawia tyle radości! Wspaniale wracać myślami do przeżytych w Kluczborku chwil. Parafrazując słowa Ks. Gabriela: “Jak się wyjdzie na Górę Tabor, to doświadczy się przemienienia.” Porównanie dwutygodniowych rekolekcji DK do Góry Tabor jest naszym zdaniem bardzo trafione. Nie można przeżyć tego wszystkiego czytając w literaturze, oglądając film czy sztukę teatralną, żeby DOŚWIADCZYĆ rekolekcji trzeba po prostu na nie pojechać. Jedynym minusem rekolekcji był ich koniec, jak się zejdzie z Góry Przemienienia, to trzeba jakoś dalej żyć, a po zejściu z Góry Tabor, początkowe zetknięcie z szarą codziennością bywa bolesne. A “lądowanie” po rekolekcjach może być trudne. Na nas czekały duże przeciwności losu, kłopoty w bliskiej rodzinie, dużo złych wiadomości…szara rzeczywistość. Dziękujemy Bogu za to, że mogliśmy w rekolekcjach OR 1 uczestniczyć, choć nie od początku było to takie oczywiste…To był najpiękniejszy prezent od Pana Boga dla nas! “Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja Was wybrałem…” (J 15, 16). Dziękujemy Mu za to, że nas tymi rekolekcjami umocnił, bo bez nich ciężko byłoby pokonać czekające na nas po powrocie problemy.

Za to wszystko, za Sługę Bożego Śp. Ks. Franciszka Blachnickiego i Ruch Światło-Życie, za Domowy Kościół w Polsce, za wszystkich wspaniałych ludzi, dzięki którym takie wielkie dzieła, (jak rekolekcje 15-dniowe), są podejmowane i zbliżają małżeństwa do Pana Jezusa i umacniają małżonków w jedności małżeńskiej, Bogu niech będą dzięki!!!
CHWAŁA PANU !!!

– Marta i Mariusz z dziećmi


Rekolekcje – czas naszej zmiany

Od 3 lat jesteśmy w Domowym Kościele. Przez lata unikaliśmy rekolekcji. Tłumacząc sobie, że nie jest to dla nas, a 15 dni to stanowczo zbyt długo – szkoda tracić urlop. Uznaliśmy, że 3 lata przebywania w DK to wystarczająco długo aby zrezygnować z uczestnictwa albo zostać i rozwijać się dalej. Nasza para animatorska postanowiła modlić się w intencji naszego wyjazdu na rekolekcje. Po rozmowach z nami i wstępną zgodą, zostaliśmy zapisani na OR I do Kluczborka. Ja nie chciałem jechać na rekolekcje, więc postanowiłem, że zgodzę się teraz, a bliżej rekolekcji, przy najbliższej okazji, zasłaniając się pracą lub sytuacją materialną zrezygnuję z nich. Pan Bóg miał jednak względem nas inne plany i zaczął działać przez ludzi. Zbliżał się czas wpłaty zaliczki. Nasza sytuacja materialna nie pozwalała nam jej uiścić.
Uznałem, że sytuacja sama się rozwiązała i nie będę musiał na żadne rekolekcje jechać. Z pomocą przyszła nasza para animatorska, która zorganizowała kwotę potrzebną do opłacenia. Od tej pory sami musieliśmy się postarać o zebranie pozostałej kwoty. Moja małżonka bardzo przyłożyła się do
tego zadania a ja to odpuściłem. Zbliżał się czas wakacji. Powoli docierała do mnie myśl wyjazdu. Wewnętrznie czułem, że powinienem jechać. Zacząłem natrafiać na konferencje w Internecie. Bardzo poruszyły mnie słowa, którymi posłużył się ks. Dominik Chmielewski, odnośnie obecności Pana Jezusa
w sercu po Komunii Św. – były to słowa, które Pan skierował do św. S. Faustyny, że nie chce przebywać w niektórych sercach ponieważ są one Mu niemiłe, i szybko z nich odchodzi zabierając swoje łaski. Bardzo mnie to poruszyło. Zacząłem się zastanawiać jakim sercem ja jestem. Na tydzień przed rekolekcjami dostaliśmy niespodziewaną kwotę pieniędzy, która praktycznie
wystarczała na pokrycie kosztów rekolekcji. Zapadła decyzja o wyjeżdzie. Zaczął się czas w którym Pan Bóg zaczął przemieniać nasze serca, mimo, że tego początkowo nie zauważaliśmy. Plan rekolekcji jest tak skonstruowany, że każdego dnia następuję rozwój duchowy człowieka nawet jeżeli nie jest on
na to wewnętrznie przygotowany. Adoracje połączone z Namiotem Spotkania zaczęły wzbudzać w nas pytania, budować intymną relację z Panem Bogiem. Zasiały w naszych sercach pragnienie aby być człowiekiem gorącym a nie zimnym; człowiekiem duchowym a nie cielesnym. Nadszedł dzień, w którym mogliśmy świadomie przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. To wydarzenie spowodowało, otwarcie się na działanie Boga u każdego z nas. Pan Bóg zaczął odkrywać samego siebie. Spotkania w kręgach, rozmowy o Słowie Bożym, zaczęły nas wprowadzać w rachunek sumienia. Dzięki przygotowaniu do sakramentu pokuty mogliśmy wyrzucić z siebie zalegające w nas myśli, które dręczyły nas i powracały przez lata. Każde z nas miało swój bagaż, który niósł i na rekolekcjach- po przygotowaniu się do spowiedzi zdał sobie z niego sprawę, co jest niepotrzebne i obciążające duchowo.
Wspaniałym momentem już po Spowiedzi Św. był czas indywidualnej adoracji Najświętszego Sakramentu- kiedy to Jezus uspokajał nasze serca. Wieczorem, podczas obrzędu odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych usłyszeliśmy – „Jesteś umiłowanym dzieckiem Boga”. W mojej żonie pojawiła się ogromna radość tego powodu. Po dniach smutku zaczęła się cieszyć, być uśmiechnięta pomimo naszych zdrowotnych trudności. Ja natomiast uświadomiłem sobie o istocie tych słów, przedostatniego dnia naszego pobytu – podczas modlitwy wstawienniczej. Cała nasza wspólnota objęła mnie modlitwą z prośbą do Ducha Św. o uwolnienie z lęków, poranień a przede wszystkim ze złego myślenia o sobie. Pan Bóg skruszył klatkę, w której byłem – dotknęła mnie łaska uzdrowienia wewnętrznego. Po skończonej modlitwie przypominając sobie słowa że „Jestem umiłowanym dzieckiem Boga” ogarnęła mnie niesamowita radość. Zapomniałem o wszystkich dotychczas dręczących mnie myślach. Poczułem się prawdziwie wolny. Było to najwspanialsze uczucie którym mógł obdarzyć mnie Pan Bóg.

Owocem tych rekolekcji nie jest tylko uzdrowienie. Jest to zmiana naszego życia. Pan Bóg rozpalił w nas ogień swojej miłości oraz gorliwości. Teraz od nas tylko zależy czy my podtrzymamy to czy wrócimy na naszą starą drogę życia. Jest w nas siła, motywacja do większego rozwoju, do wypełniania
w naszym życiu zobowiązań oraz realne pragnienie życia charyzmatem Domowego Kościoła. Rekolekcje przemieniły nasz stosunek do DK. Postanowiliśmy zostać oraz dać siebie przez służbę dla naszego kręgu jako para animatorska (zostaliśmy wybrani jeszcze przed rekolekcjami).
Pan Bóg niech będzie Błogosławiony!
Chwała Panu!

– Joanna i Artur


Świadectwo – Orar II st. Kluczbork

Chciałam się podzielić jak zmieniło się moje podejście do Domowego Kościoła po rekolekcjach ORAR II w Kluczborku prowadzonych przez Krzysztofa i Helenę Onyszkiewicz z Bełchatowa. Do tych rekolekcji byłam we wspólnocie, ale był to trwanie oparte na rozumie, nie sercu. Wiedziałam, że dobrze jest taką wspólnotę mieć, aby dbać o łaskę wiary, ale sercem trudno było mi się przekonać do Domowego Kościoła. Na tych rekolekcjach zobaczyłam wiele wspaniałych, pełnych miłości małżeństw, których sposób bycia, odnoszenia się do siebie nawzajem przekonał mnie, że idąc drogą zobowiązań i trwając w Ruchu Światło Życie można zbudować dobre małżeństwo i być w nim szczęśliwym bez względu na to czy ma się za sobą 5, 20 czy 40 wspólnych lat. Para animatorska potrafiła stworzyć naprawdę dobrą i rodzinną atmosferę, taką, że było mi znaczniej łatwiej otworzyć się na Boga, swojego małżonka i innych ludzi. Ogromną rolę odegrała tutaj też diakonia wychowawcza. Na tych rekolekcjach stał się w zasadzie cud. Nasza córeczka, która normalnie nie jest chętna na zostawanie z kimś innym niż mama i tata , tutaj z radością szła do cioci Teresy, która była bardzo oddaną opiekunką, a z mężem mogliśmy w pełni uczestniczyć w rekolekcjach.

Mnie jako męża cieszy fakt, że dla żony te rekolekcje były przełomowe i chcemy razem dalej formować się w domowym kościele wraz z naszą córeczką Natalią.

– Ania i Grzegorz – diecezja łódzka


Powołani do niepłodności?

Rekolekcje to był czas owocny, czas doświadczenia namacalnej obecności Boga. To czas doświadczenia wspólnoty ludzi, których dotyka ten sam problem. Czułam, że Pan działa przez każdego z nas. Rekolekcje pokazały mi, że niepłodność, to nie tylko problem mojego małżeństwa ale że jest nas wielu i każdy ma inną historię. Bóg ma plan, a my mamy go odczytać.

Na rekolekcjach wszystko było ważne od zawiązania wspólnoty po niedzielną Eucharystię. Miałam otwarte serce na to wszystko co, Bóg przygotował. Ważne były rozmowy małżeńskie i dialog, gdyż umacniały naszą relację. Ważne też były świadectwa prowadzących, bo dawały odpowiedzi na nasze wątpliwości i pytania. Ważne były katechezy ks. Gabriela, bo systematyzowały i wstawiały naszą wiarę na właściwe tory.

Najtrudniejsze było przyznanie się przed sobą samym, że winiliśmy się nawzajem za naszą niepłodność, że zaniedbaliśmy badania, uświadomiliśmy sobie jak dużo czasu straciliśmy. Mamy pragnienie dzielenia się miłością ale stoimy w miejscu. Zamknęliśmy się w swojej enklawie smutku i frustracji. Najwyższy czas z tym skończyć i pozwolić Bogu działać tak jak On chce, a nie jak my chcemy. Czas zaryzykować.

Dziękujemy za pomysł tych rekolekcji. Warto było jechać pół Polski, by przeżyć ten czas z Wami. Dziękujemy za czas, który poświęciliście, by te rekolekcje przygotować. Chwała Panu za Waszą Beniu i Krzysiu odwagę, by dzielić się Waszą intymną historią. Księże Gabrielu dziękujemy za słowa trudne ale przynoszące ukojenie i światło.

Zapraszamy z tymi rekolekcjami do nas. Nie zaprzestajecie tej misji, bo jest wiele małżeństw, które w swej niepłodności się zamknęły i nikt nie przyszedł do nich z Dobrą Nowiną. Nadal jest to temat tabu, trzeba o tym mówić, trzeba głosić, że jest plan Boży dla małżeństw i że tylko Bóg wyprowadzi z naszego cierpienia coś dobrego. Ufamy, że wszyscy jesteśmy narzędziami w rękach Pana, dawcy życia.

Może warto na takie rekolekcje zaprosić jeszcze „trzecią stronę”: lekarza Naprotechnologa, osobę z ośrodka adopcyjnego, by pokazali swoją perspektywę, by opowiedzieli z jakimi sytuacjami się spotykają. Dziękujemy!

– Magda i Adam


Komunikacja w rodzinie – wychowanie dzieci 1A

Największe wrażenie na mnie wywarła metoda przeprowadzenia rekolekcji. Było to coś czego do tej pory nie doświadczyłam. Wywołanie emocji pozwoliło mi na odtworzenie moich uczuć i na ich nazywanie. W konsekwencji zmusiło mnie to do analizy tych doznań. Myślę, że te rekolekcje zapadną głęboko w mojej pamięci i wniosą wiele zmian w moich relacjach w rodzinie i nie tylko.

Liturgia była zawsze bardzo uroczysta i pozwalała na odczuwanie bliskich relacji z Panem Bogiem. Pierwszy raz przeżyłam tak głęboko adorację małżeńską i wiem, że Słowo Boże jest podstawią do tego, by rozmowa z Panem Bogiem przerodziła się w piękną i nieustanną modlitwę, w której znajdzie się czas dla każdego z małżonków i że można być świadkiem tak głębokich wzruszeń drugiego współmałżonka. Był to czas, którego nigdy nie mogłabym doświadczyć, gdyby nie te rekolekcje.

Muzycznie rekolekcje były bardzo dobrze przygotowane. Pomagało to wprowadzić grupę w odpowiedni nastrój. Diakonia wychowawcza świetnie zgrana i dobrze radząca sobie z maluchami i dodatkowo bardzo zaangażowana w życie całej grupy rekolekcyjnej. Nasza córka jest zachwycona.

Widać, że organizatorzy cechują się dużym doświadczeniem, są w pełni oddani grupie i zawsze dyspozycyjni. Wspaniali kapłani, dobrze znający tematykę rekolekcji.”

– Uczestniczka

 


 

Wielki dar dla tych, którym dane było tam dotrzeć. – Kluczbork, Oaza Rodzin I stopnia, 04-20.08.2017

Przyjechaliśmy z rożnymi oczekiwaniami i nastrojami, w różnej kondycji duchowej i psychicznej i ….odkryliśmy OAZĘ. W tym szalonym świecie znaleźliśmy Oazę dobra, radości, życzliwości. Tu otrzymaliśmy MEGA DAWKĘ MIŁOŚCI PANA BOGA, który zaskakiwał nas i zachwycał swoją hojnością. Błogosławieństwem była Eucharystia ze wspólnym małżeńskim i rodzinnym przyjmowaniem Ciała i Krwi Chrystusa, codzienna modlitwa przed Najświętszym Sakramentem, spowiedź, nabożeństwa i modlitwy pogłębiające więź małżeńską i więź z Panem Bogiem, mądre i piękne konferencje o modlitwie i życiu, niezapomniana Droga Krzyżowa. Pogoda i okoliczności przyrody też nam sprzyjały – był czas na kąpiel na plaży, spacery, wycieczki rowerowe, ognisko. Każdy począwszy od Kapłana na najmniejszym dziecku skończywszy, był w czasie tych rekolekcji darem. Jak cudowny i dobry jest Bóg, że stworzył nas tak różnymi i dał się nam spotkać w tym jednym miejscu, w tym samym czasie. Trwajmy we wdzięczności i nie zmarnujmy tego, cośmy otrzymali. Chwała Panu!”

– Dorota i Marcin

 

 


 

Przystań dla rodzin w Kluczborku – takie hasło widnieje na stronie internetowej Domu Rekolekcyjnego Księży Sercanów. Tam Pan Bóg zaprowadził nas na rekolekcje Oazy Rodzin II stopnia. I rzeczywiście, jest to przystań dla rodzin, które chcą zanurzyć się w łasce Bożej.

OR II stopnia dotyczy przejścia przez pustynię narodu wybranego. Nie jest to łatwa droga i nam też nie było łatwo. Ale za to przeżywaliśmy rekolekcje w pięknych okolicznościach przyrody. Dom Rekolekcyjny Księży Sercanów położony jest bowiem na skraju lasu i wielkiego miejskiego parku. A niedaleko jest zbiornik wodny, w którym w upalne dni uczestnicy rekolekcji mogli zażywać kąpieli.

W Domu życie było łatwiejsze. Piękna kaplica, sprzyjająca wyciszeniu i modlitwom, bogato wyposażona biblioteka, kuchnia, w której posiłki smakowały wyjątkowo i zawsze dobre słowo księży – to wszystko powodowało, że uśmiechy nie znikały z naszych twarzy.

Z Kluczborka wyjeżdżaliśmy napełnieni Duchem Świętym, z ogromną radością, że mogliśmy przeżywać rekolekcje w tak uroczym miejscu. Dom Rekolekcyjny Księży Sercanów to idealne miejsce na spotkanie z Panem Bogiem. Nawet jeśli jesteśmy na pustyni.

– Ryszard Opiatowski

 

Nasze rekolekcje oparte były na Księdze Wyjścia – rozważaliśmy przymierze, które Bóg zawarł z Izraelitami, a które ostatecznie wypełniło się w Chrystusie. Bóg wyprowadził naród Izraela z niewoli egipskiej, tak jak Chrystus wyprowadza nas z niewoli naszych grzechów. Podczas tych rekolekcji Jezus nieustannie mówił mi o tym, że Bóg nie stworzył nas do samotności, ale do relacji. W pierwszej kolejności z nim samym, a następnie z innymi ludźmi.

Przyjechałam na te rekolekcje głęboko zraniona i zapatrzona w siebie. Jezus pokazał mi, że w konsekwencji grzechu pierworodnego wszyscy jesteśmy w mniejszym lub większym stopniu zranieni i potrzebujemy kochającej i uzdrawiającej obecności Boga oraz siebie nawzajem. Najpiękniej wyraża to modlitwa św. Matki Teresy z Kalkuty: “…gdy potrzebuję, by ktoś zajął się mną, przyślij mi kogoś, kim ja mogłabym się zająć; gdy myślę tylko o sobie samej, zwróć moją uwagę na kogoś innego…”.

Nie bez znaczenia było miejsce, w którym się znajdowaliśmy: Dom Rekolekcyjny Księży Sercanów: wszędzie wizerunki Obrazu Serca Jezusowego, które nie pozwalały zapomnieć, że to właśnie z tego serca wypływa dla nas strumień łask i obietnica przemiany naszych serc: “I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała”. Ja mogłam to konkretnie odczuć – Jezus dotknął łaską mojego serca. Po modlitwie wstawienniczej nade mną o przebaczenie sobie samej przewinień i niedoskonałości, odczułam pokój w sercu: Jezus mi przebaczył i zabrał ode mnie wszystkie oskarżenia – jestem wolna. Mam Nowe Życie… Chwała Panu!

– Marzena Opiatowska

 


 

Jola i Marek: Jesteśmy małżeństwem od 29 lat. Z Ruchem Światło Życie związaliśmy się jako młodzi ludzie, na początku lat 80-tych, natomiast do wspólnoty Domowego Kościoła formalnie włączyliśmy się przed trzema laty.

Marek: Jechałem na te rekolekcje z obawą i nadzieją. To pierwsze wynikało z przeświadczenia, że mogę przeżyć rekolekcje jedynie powierzchownie, na poziomie poznania intelektualnego lub ewentualnie uczuciowego, nie pogłębiając swojej relacji z Panem Bogiem. Bałem się, że z uwagi na kilkukrotne już przeżycie rekolekcji oazowych, mogę mieć trudność w nawiązaniu szczerego i „świeżego” kontaktu z Jezusem. Jednak przede wszystkim jechałem z nadzieją, że oto dokonać się może jakaś moja wewnętrzna przemiana, której bardzo potrzebowałem i na którą bardzo czekałem.

Jola: Na rekolekcje jechałam przede wszystkim z nadzieją na przeżycie głębszej jedności z Bogiem we wspólnocie z Markiem, którego wydawałoby się, że znam doskonale oraz z ludźmi, których nie znałam wcale. Chciałam również pogłębić moje relacje z Markiem i odkryć go na nowo.

Marek: Kluczowy dla mnie okazał się pierwszy dzień rekolekcji. Jego tematem przewodnim były słowa: Bóg miłuje ciebie i ma dla twojego życia wspaniały plan. Znam te słowa doskonale, sam je wielokrotnie przekazywałem innym. Jednak tym razem coś zmusiło mnie do dłuższego zatrzymania się nad nimi. Przez cały ten dzień i jeszcze długo w nocy zastanawiałem się, w jaki sposób w moim życiu objawiła się miłość Boga do mnie i czy rzeczywiście dostrzegam jakiś zamysł, jakiś plan Boga wobec mnie. Spróbowałem odtworzyć wszystkie minione lata, począwszy od najwcześniejszych i w sposób niezwykle wyrazisty zobaczyłem jak przez ten czas bardzo wyraźnie ale jednocześnie delikatnie, Pan Bóg prowadził mnie i całą naszą rodzinę. Jednocześnie wręcz namacalnie odczułem, jak bardzo Bóg mnie miłuje. To mnie bardzo wewnętrznie uskrzydliło. Niestety już nazajutrz opadły mnie wątpliwości i zniechęcenie. Wiedziałem, że za dwa dni w programie rekolekcji przewidziane będzie przyjęcie Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i Pana. Pomyślałem: znam się doskonale, już tyle razy dokonywałem tego aktu, jednak z takim mizernym skutkiem. Cóż nowego może się dokonać tym razem? Uczucia te były na tyle silne, że przed samym aktem zawierzenia, przerodziły się wręcz w fizyczny opór. Dzięki Duchowi Świętemu udało mi się jednak pokonać te przeciwności i oddałem Panu Jezusowi te sfery życia, które do tej pory trzymałem skrzętnie zamknięte przed Nim.

Jola: W pierwszych dniach rekolekcji skupiłam się na poznaniu ludzi, którzy tak jak ja zdecydowali się na przyjazd tutaj. Głębsze przeżywanie rekolekcji zaczęło się dla mnie od dnia ponownego przyjęcia Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela i podzielenie się tą radością ze wspólnotą. Podczas przeżywania tajemnic męki Jezusa w kolejnych dniach i na Drodze Krzyżowej poczułam, że Jezus jest blisko, że umarł za mnie i dla mnie zmartwychwstał, że zostałam przez Niego zbawiona. Wszyscy zostaliśmy przez Niego zbawieni, Ci, których dopiero co poznałam i Marek, którego poznałam jeszcze głębiej.

Marek: Któregoś dnia, w trakcie modlitwy, autentycznie do mnie dotarło, że nie jestem w stanie nawrócić się sam o własnych siłach i samodzielnie realizować swojego życia w łączności z Panem Bogiem. Tyle razy o tym słyszałem i nawet o tym opowiadałem innym ludziom, ale w tamtym momencie chyba po raz pierwszy naprawdę to uznałem i pozwoliłem, aby to Duch Święty rozpoczął dokonywanie we mnie przemiany.

Jola: Te rekolekcje przeżywałam w ścisłej łączności z Markiem. Na co dzień doświadczałam gestów miłości okazywanych mi przez niego i napełniało mnie to zachwytem i radością. Ja także pragnęłam otaczać go moją miłością.

Marek: Niemal każdą chwilę minionych kilkunastu dni spędziłem razem z moją żoną. Szczególnie cenne były dla mnie wspólna modlitwa i rozmowy, które niezwykle silnie odświeżyły moje spojrzenie na Jolę i pozwoliły mi na nowo przeżyć piękno naszego sakramentu małżeństwa. Zapragnąłem, aby ta świadomość trwała we mnie także po powrocie do domowej codzienności.

Jola: Te rekolekcje były inne od młodzieżowych rekolekcji oazowych, w których brałam udział. Zakończenie każdych rekolekcji jest dla mnie zawsze wielkim przeżyciem. Łączy się z tym bowiem pewien smutek wywołany rozstaniem z ludźmi, których poznałam. Tym razem nie wyjeżdżałam sama. Towarzyszył mi mąż, którego na nowo odkryłam i z którym chcę realizować podjęte zobowiązania z pomocą Ducha Świętego.

Jola i Marek: Przez kilkanaście ostatnich dni popatrzyliśmy na siebie nawzajem w innym świetle. Przypomnieliśmy i powiedzieliśmy sobie o tych rzeczach, które nas kiedyś w sobie nawzajem zachwyciły. Na nowo zobaczyliśmy, że jesteśmy dla siebie wzajemnie darem, danym nam przez Pana Boga. To wzbudziło w nas przekonanie, że musimy bardzo mocno zmienić nasze codzienne życie i bardziej je poświęcić Panu Bogu. Z radością na nowo podjęliśmy zobowiązania wynikające z charyzmatu Ruchu Domowego Kościoła, wiedząc, że dajemy przez to Duchowi Świętemu możliwość, aby nas uświęcał. Zapragnęliśmy ofiarować Panu Bogu od siebie także inne drobne dary, między innymi włączenie się w dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Obecnie stoimy na początku drogi i głęboko wierzymy w to, że Duch Święty będzie realnie przemieniał nasze serca.

– Jola i Marek

 


 

Danuta: Przed przyjazdem na rekolekcje czułam obojętność duchową, stałam się „niewolnikiem własnych zobowiązań” a nie córką Boga. Miałam po prostu słabą relację z Jezusem.

Na rekolekcje wyjechałam z otwartością na nowo poznanych ludzi, szczególnie iż jestem mamą na pełny etat siedząc z dziećmi w domu. Tak Pan Jezus pokierował ten czas, że otworzyłam się na Niego samego. Poszczególne dni przygotowywały nas na przyjęcie Jezusa jako naszego Jedynego Pana i Zbawiciela. Pomyślałam, że już raz – po pilotażu – taki akt uczyniłam i czym to ma się różnić od tamtego wydarzenia? Kolega – również uczestnik tych rekolekcji, podczas spotkania w kręgu, słusznie zauważył, że Pan Jezus stoi „u drzwi i kołacze” do serca, w którym jest wiele pomieszczeń, w których kryją się nasze wady, ukrywają nałogi i sfery życia z którymi sobie nie radzimy. Takim aktem możemy otworzyć Jezusowi pokój z problemem, który chcemy razem z Nim rozwiązać.

Przez całe rekolekcje towarzyszył mi spokój, pomimo trudności związanych z dwójką małych „kaskaderów” (mamy cztero i dwu –latka). Któregoś dnia wieczorem, gdy dzieci już spały postanowiłam pójść do kaplicy, aby pomodlić się i podziękować Panu za dzień, w którym mogłam znów otworzyć Mu „drzwi mojego serca i życia” lecz stchórzyłam. Drzwi do kaplicy były zamknięte, światło zgaszone a mnie ogarnął lęk, że jeśli tam wejdę będę się bać. Wróciłam do pokoju. Z mężem też mieliśmy małe „spięcie”, a przeze mnie nie mógł spać. Pomyślałam, że nie tak miało być. Przyjęłam Jezusa jako Pana i Zbawiciela a nadal brak mi odwagi, nadal nie wierzę, że On może wszystko, że jest potężny i panuje także nad szatanem. W okresie studiów nieraz oglądaliśmy filmy o egzorcyzmach i bardzo się po nich bałam opętania, kilka razy budziłam się zlana potem i modliłam ze strachu. Spowiednik nawet zakazał mi oglądania takich filmów ze względu na dużą wrażliwość. Uświadomiłam sobie, że szatan mnie wystraszył jak warczący pies pod kaplicą. Zapłakałam. Na rekolekcjach dowiedziałam się, że łzy są darem Ducha Świętego. Zauważyłam, że towarzyszą moim zmianom. Na drugi dzień usłyszałam Słowo: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20b), które dało mi nadzieję.

Relację z małżonkiem oczyściła modlitwa szeptana przed Najświętszym Sakramentem.

Ważnym punktem rekolekcji była Adoracja małżeńska. Uklęknęliśmy z małżonkiem tuż przy Hostii. Chwila milczenia. Pierwszy raz miałam świadomość, iż nie klęczę przed białym opłatkiem, ale to prawdziwy Pan Jezus, jakby siedział naprzeciwko mnie i chciał mnie wysłuchać. Zaczęłam mówić szczerze jak do Przyjaciela a nie głosić „górnolotne frazesy”. Potem mąż poczuł potrzebę zaśpiewania „tak mnie skrusz, tak mnie złam … byś został tylko Ty, jedynie Ty”. W pierwszej chwili nie śpiewałam z nim, ponieważ pojawiła się obawa przed taką deklaracją. Jednak konsekwentnie wybierając Jezusa za Pana muszę się dla Niego „spalać”, „bo Bóg nie odwołuje danego słowa” i zaśpiewałam z mężem. Długo nie musiałam czekać, Pan „skruszył” mnie, użył do tego nasze dzieci. Podczas Nabożeństwa Odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych nie byłam obecna, musiałam wyjść z kaplicy, bo młodszy syn bardzo przeszkadzał. Źle się czułam z faktem, że ominęło mnie to wydarzenie. Gdy syn zasnął poszłam do kaplicy. Drzwi były otwarte, weszłam i usiadłam w ostatniej ławce. Zaczęłam płakać i pytać Pana czy mam w ogóle chodzić z młodszym synkiem do kościoła jak daje nam tak w kość. Usłyszałam słowo „bliżej” oraz „pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie”. Podeszłam bliżej ołtarza, uklęknęłam i zaczęłam się modlić na różańcu. Kolejny raz przyszedł niepokój, strach, że jest ktoś za mną. Modliłam się coraz głośniej, przypomniałam sobie cytat o „obfitości łask” Bożych nawet tam, gdzie jest zło, o tym, że szatan mdleje jakby od uderzenia obuchem, gdy modlimy się różańcem i że mam Pana i Zbawiciela! Strach minął, ciężar spadł. Poczułam ulgę i radość, pierwszy raz zwycięstwo, wiara, że Pan jest, naprawdę jest i mnie kocha i nie odda złemu! Podzieliłam się tym doświadczeniem z mężem i stwierdził, że warto zaświadczyć o mojej walce wewnętrznej.

Z perspektywy czasu widzę, jak ważne jest rozpoczęcie formacji od rekolekcji ONŻ I stopnia. Jest to wgłębienie się w duchowość, zawiązanie relacji z Panem Jezusem a zobowiązania DK to nie przymusowe odhaczanie modlitw, dialogu, zgłębiania Słowa Bożego, lecz służą one jako „pomoce duchowe” do polepszania relacji z Bogiem (Trójcą), mężem, dziećmi i otoczeniem. Rekolekcje otworzyły mnie na faktyczną współpracę z Jezusem, przez codzienne Słowo mogę z Nim przetrwać dzień, pamiętając, że jest moim Jedynym Panem i Zbawicielem.

Łukasz: Kilka miesięcy przed rozpoczęciem tych rekolekcji, moje nastawienie do tego wyjazdu było sceptyczne. Ogólnie rzecz biorąc nie chciałem jechać na te rekolekcje, miałem różne wymówki głównie to takie, że mamy małe dzieci i nie będzie łatwo, Pawełek ma niecałe dwa latka, a Karolek cztery. Twierdziłem, że to będzie ciągła gonitwa i w ogóle nie odpoczniemy fizycznie, ponadto to 17 dni więc długi czas i cały urlop. Danusia – moja żona była jednak ciągle przekonana, że powinniśmy jechać, w zdecydowaniu się również pomogły mi słowa innego małżeństwa z naszego kręgu z parafii Dobrego Pasterza w Krakowie, którzy też wybrali się na tę oazę do Kluczborka.

Zazwyczaj przed wyjazdami w czasie pakowania i organizacji jest dosyć duże napięcie między mną a żoną, ale tym razem jakoś odczuwaliśmy spokój, pakowanie się i wyjazd przebiegły spokojnie. Gdy przyjechaliśmy na miejsce spotkało nas bardzo ciepłe przyjęcie: ludzie, którzy już tam byli od razu złapali za nasze bagaże i pomogli nam je wnieść do naszego pokoju, który z resztą okazał się być bardzo fajny i z łazienką – to było dla nas bardzo pomocne i znajdował się również niedaleko kaplicy, która również znajduje się wewnątrz domu rekolekcyjnego w Kluczborku.

Początek okazał się być naprawdę świetny. Kluczbork to piękne miejsce, jedzenie w domu rekolekcyjnym było naprawdę pyszne, a w pobliżu znajduje się zalew z plażą. Był też czas na odpoczynek, mimo iż harmonogram zajęć był dosyć napięty i nasz młodszy synek musiał być cały czas z nami, a że jest bardzo energiczny, nie wszystko udało nam się „wyłapać” z tych zajęć. Mimo to jakoś od samego początku czuliśmy, że to jest dobry czas dla naszej rodziny. Tuż przed rekolekcjami miałem ciężki czas w pracy, musiałem zostawać po godzinach i w sumie to mało przebywałem z żoną i dziećmi. Pojawił się pewien deficyt, który na tych rekolekcjach dzięki mocy sprawczej Pana Jezusa, zaczął się wypełniać. Na spotkaniach naszego kręgu spotkaliśmy się z bardzo dużą otwartością i ciepłem serca innych małżeństw, czuć było działanie Ducha Świętego, tym bardziej, iż para prowadząca świetnie wypełniała swoją posługę, dzięki chęci dążenia do owoców z dzielenia się sprawami, które leżą nam na sercu, nieraz i ja o tych sprawach mówiłem i jestem wdzięczny Panu Bogu, że spotkałem takich ludzi właśnie tam na tych rekolekcjach. Z każdym dniem duchowo czułem rozwój, fizycznie trochę zmęczenie, tym bardziej że chodziłem późno spać, bo nie mogliśmy przestać rozmawiać z Danusią. Na tych rekolekcjach dostrzegłem jak ważny i potrzebny jest spokój serca i cierpliwość wobec dzieci. Codzienna Eucharystia była dla nas umocnieniem. Również to, że nasz czteroletni Karolek mógł w komży siedzieć razem z ministrantami, jemu też to dawało radość, choć młodszy synek nieraz był dość ruchliwy podczas mszy. Każdy dzień przynosił jakąś refleksję i pod koniec dnia, w tych rozmowach z żoną głównie rozmawialiśmy o tym jak wydarzenia dnia wpłynęły na nas. Niby u nas wszystko było w porządku, tak mogłoby się wydawać – ale Pan Bóg nam pokazał, że dużo pracy przed nami, że ciągle musimy się zmieniać, aby odnajdywać prawdziwego siebie. Ważnym punktem tych rekolekcji była dla nas konferencja Małgosi i Rafała Lasków o świętości i ważności aktu małżeńskiego. To było dla nas inne spojrzenie na tę sprawę. Uświadomiliśmy sobie, że jest to wielki dar od Pana i coś, co ma bardzo duży wpływ na nasze relacje.

Żona toczyła wewnętrzną duchową walkę i tym wszystkim dzieliła się ze mną i przeżywałem to razem z nią. Niezwykle umacniająca dla nas była modlitwa małżeńska i wspólna nocna adoracja Pana Jezusa; to były piękne i wzruszające chwile, które zmieniły nasze serca. Podczas adoracji przyszło do mnie natchnienie, aby zaśpiewać: „Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Panie, byś został tylko Ty” – co jak się później okazało miało duży wpływ na moją żonę, jeżeli chodzi o przezwyciężanie wewnętrznego strachu.

Na tych rekolekcjach odczułem, że Pan Jezus chce zmieniać nasze serca, to On dał nam spokój wewnętrzny. Mimo zmęczenia nie robiliśmy sobie żadnych wyrzutów, czy chociażby drobnych docinek. Mimo tego, iż to były moje wakacje, to tu nauczyłem się przezwyciężać lenistwo. Mam teraz i miałem wtedy radość z pomagania Danusi przy dzieciach i z tego, że ona pomaga mi. Pan Jezus uświadomił mi, że trzeba się wypalać dla Niego, a On jest w innych ludziach, w żonie, w dzieciach. Jeżeli ich kocham, to muszę rezygnować ze swojego „ja” i przekładać to na konkretny czyn, na każdą myśl którą wybieramy, żeby ją wypowiedzieć. W każdej konkretnej chwili podejmujemy walkę w rzeczach drobnych jak i tych dużych, po to, aby wybrać dobro wobec innych.

Ważnym wydarzeniem była też droga krzyżowa, gdzie wspólnie przygotowaliśmy rozważania do ósmej stacji – Jezus pociesza płaczące niewiasty. Ten temat był nam bardzo bliski, Danusia nie raz zapłakała na tych rekolekcjach, ja też nie raz się wzruszyłem – szczególnie przy modlitwie małżeńskiej, dla nas tę stację odczytuję jako pewnego rodzaju żal prowadzący do przemiany, ale i pocieszenia od Pana, gdy coś nie wychodzi. Mając tak wiele doświadczeń zasiedliśmy do dialogu małżeńskiego – był to piękny czas, który mieliśmy dla siebie. Duch Święty wskazał nam pewne kierunki, aby zmienić coś w naszym duchowym życiu, szczególnie jeżeli chodzi o realizację zobowiązań, które są przecież darem umacniającym miłość do Pana Boga
i między nami jednocześnie.

Podsumowując, stwierdzam, że te rekolekcje to był dla mnie piękny czas, z jednej strony trudny, bo opieka nad dziećmi i niewyspanie, ale z drugiej strony to moc łask dla nas, które wpłynęły na przemianę serc. Spotkaliśmy mnóstwo pogodnych otwartych i życzliwych ludzi, dzięki którym świat jest lepszy. Mam w pamięci słowa Pana Jezusa, które odczytywaliśmy na jutrzni, które jakoś do mnie przylgnęły i które z pewnością określają drogę przebytą na tych rekolekcjach a brzmią one: „Kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał Światło życia”.

Chwała Panu!

– Danuta i Łukasz V Krąg Św. Brata Alberta przy parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie

 


 

W dniach 27.01-12.02.2017 w Domu Rekolekcyjnym Księży Sercanów w Kluczborku po raz pierwszy odbyły się rekolekcje Oazy Rodzin I stopnia organizowane przez archidiecezję krakowską. Były to również pierwsze 15-dniowe rekolekcje zorganizowane przez naszą archidiecezję w okresie ferii zimowych. W rekolekcjach uczestniczyło 14 rodzin z czterech diecezji: krakowskiej, wrocławskiej, włocławskiej i poznańskiej. Odpowiedzialnymi za rekolekcje byli ksiądz moderator Łukasz Kisielewski z Białegostoku, para moderatorska – Agnieszka i Krzysztof Ozgowie oraz para animatorska – Jolanta i Dariusz Lisikowie z Krakowa. W przeżywaniu rekolekcji pomogli także zaproszeni goście: ks. Mirosław Żak – moderator krakowskiej Diecezjalnej Diakonii Wyzwolenia oraz Marta i Henryk Kuczajowie, którzy w ramach szkoły życia przeprowadzili konferencję oraz indywidualne rozmowy z małżonkami na temat miłości życiodajnej i otwartości na życie. W rekolekcjach uczestniczyło 29 dzieci, którymi opiekowała się pięcioosobowa diakonia wychowawcza: s. Renata CSFN, animatorki: Ania Nęcka, Asia Grochot i Klaudia Baran oraz animator Karol Jasiński. Posługę animatora muzycznego sprawował nasz syn – Maciej Ozga. Z uwagi na odosobniony termin naszych rekolekcji obawialiśmy się trudności w organizacji Dnia Wspólnoty, jednak z pomocą przyszły nam rodziny z Kluczborka i okolicznych miejscowości, para diecezjalna diecezji opolskiej – Anna i Janusz Zaremba, a także miejscowa Oaza Dorosłych. Godzina odpowiedzialności zaowocowała 14 złożonymi deklaracjami KWC (w tym 4 członkowskimi)!

Dziękujemy księdzu Gabrielowi Pisarkowi, a także wszystkim Księżom i Braciom Sercanom, którzy gościli nas pod swoim dachem w czasie rekolekcji. Dziękujemy za ich otwartość, życzliwość i okazywaną każdego dnia pomoc, a pracownikom kuchni za wspaniałe jedzenie! Bóg zapłać!


 

Podczas godziny świadectw usłyszeliśmy wspaniałe świadectwa uczestników. Kilka małżeństw spisało swoje świadectwa – oto one:

 

W dniach 27.01 – 12.02.2017r. w Kluczborku przeżywaliśmy piętnastodniowe rekolekcje zorganizowane przez Domowy Kościół Archidiecezji Krakowskiej. Były to pierwsze tego typu rekolekcje zorganizowane w trakcie ferii zimowych.

Już przed wyjazdem wszystko zaczęło sie tak układać, aby uniemożliwić nam wyjazd zarówno pod względem materialnym jak i zdrowotnym. W dodatku nasze najmłodsze dziecko – 2,5-letni Tadzio – w dniu wyjazdu obudził sie z gorączką ponad 40 stopni. Jednak mimo, to zaufaliśmy Panu Bogu i wyruszyliśmy.

Gdy dotarliśmy na miejsce, przywitała nas para prowadząca Agnieszka i Krzysztof, dzięki którym poczuliśmy sie jak w domu. A gdy poznaliśmy jeszcze drugich współprowadzących Jolę i Darka oraz księdza Łukasza – moderatora, w nasze serca zawitał pokój i radość z tego, że Chrystus nas zaprosił na spotkanie ze Sobą.

Ta radość pogłębiła się już pierwszego dnia, gdy usłyszeliśmy, że ,, Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał aby nas zbawić”. A trudne doświadczenia to Boże wychowywanie nas, uczenie przekraczania siebie i nie skupianie się tylko na sobie. Bo w taki sposób Bóg też uczy nas, jak zrozumieć innych ludzi, bo co wydaje sie po ludzku trudne i beznadziejne, okazuje się często błogosławieństwem.

W tych pierwszych dniach, dotarło też do nas, że to my musimy podejmować wysiłek spotkania z Bogiem, to my musimy wybrać czas i miejsce, bo Słowo Boże to Słowo Życia. Bóg cały czas czeka. Jest gotowy, ale to my musimy się przygotować na spotkanie z Nim jak z naszym Przyjacielem, który nas dobrze zna. Jak powiedział ks. Łukasz – „Twoje imię jest wyryte gwoźdźmi na Jego rękach…” .

Nie zdążyliśmy jeszcze dobrze przemyśleć tych wszystkich treści, które pojawiły się, kiedy ksiądz w trakcie konferencji zadał jeszcze kolejne pytanie: Jak myślisz (…), czy Bóg cię jeszcze czymś w trakcie tych rekolekcji zaskoczy? Odpowiedź nasuwała sie sama – Oczywiście! Ale tak naprawdę Jezus zaskoczył nas bardziej, niż bylibyśmy sobie w stanie to wyobrazić.

Każdy dzień był dla nas jedną wielką Bożą niespodzianką. Począwszy od momentu przyjęcia Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, poprzez sakrament pokuty, codzienną Eucharystię pod dwiema postaciami, Namiot Spotkania będący czasem wsłuchiwania się w to, co Bóg chce nam przekazać, konferencje, Drogę Krzyżową czy spotkania w kręgach. Bóg zaskoczył nas pozwalając doświadczyć przepięknie przygotowanego i poprowadzonego obrzędu odnowienia przyrzeczeń małżeńskich wraz z obmyciem i ucałowaniem nóg współmałżonka. A także wysłuchać najkrótszego i najbardziej bogatego w treść kazania – „Spójrzcie na krzyż, oto prawdziwa miłość…”.

Wyjeżdżając z rekolekcji wiedzieliśmy, że nie da się wrócić do tego, co było przed nimi. Chrystus nas odmienił. Odmienił nasze życie, nasze spojrzenie na nasze powołanie. Bóg skierował nas na właściwą ścieżkę i jednocześnie posłał nas do ludzi, abyśmy byli Jego świadkami w naszym środowisku. I abyśmy się nie lękali, bo On jest z nami aż do skończenia świata. Chwała Panu!

– Aneta i Jurek Czepielowie


 

Dziękujemy Bogu za to, że było nam dane przeżyć te rekolekcje. Jesteśmy w Domowym Kościele dwa lata. Decyzja o wyjeździe na rekolekcje zapadła dość spontanicznie, bez planowania urlopów, tylko żeby były w okresie ferii zimowych naszych dzieci. Nie mieliśmy też żadnych oczekiwań co do przeżycia rekolekcji, raczej czekaliśmy na to, co nas spotka. Ten czas był błogosławieństwem Pana Boga, a nawet teraz kilka dni po zakończeniu ciągle widać, jak wielki wpływ miał na nas jako małżonków i na nasze córki.

Adoracja Najświętszego Sakramentu, Namiot Spotkania zbliżyły nas do Jezusa tak bardzo, że bez wahania przyjęliśmy Go jako naszego Pana i Zbawiciela.

Bóg zabrał od nas to, co przeszkadzało i sprawił, że po raz pierwszy bez skrępowania i wstydu stanęliśmy razem ze sobą do modlitwy małżeńskiej.

Dzięki rekolekcjom zyskaliśmy jedność i miłość z Bogiem i naszą rodziną. Chwała Panu!

 

– Ania i Marcin Gencel


 

Kasia:

Wróciliśmy do domów, do codziennych spraw, ochłonęliśmy, emocje opadły… Myślę, że jest to dobry czas na podzielenie się doświadczeniem minionych dwóch tygodni.

Przede wszystkim uważam, że warto robić wszystko, aby dać sobie szansę przeżycia rekolekcji. Warto tak poukładać sprawy zawodowe, rodzinne, finansowe, aby móc pojechać na rekolekcje, aby przekonać się, jak bardzo Pan Bóg potrafi zaskakiwać, obdarowywać swoją miłością, jak mocno można odczuć Jego obecność.

Jechałam do Kluczborka bez szczególnych oczekiwań, trochę znudzona, z bagażem obaw i niepewności. Przygnębiała mnie wizja spędzenia siedemnastu dni wśród zupełnie obcych ludzi, traktowałam ten wyjazd wyłącznie zadaniowo – jak zobowiązanie, które trzeba wypełnić. Nie spodziewałam się żadnych „fajerwerków” – ani w relacji z Panem Bogiem, ani tym bardziej w relacji z mężem. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo się mylęJ

Każdy dzień tych rekolekcji był jak prezent, jak ogromny dar, na który nie trzeba sobie niczym zasłużyć, za który nikt nie oczekuje rewanżu. Przeżyłam zaskoczenie jak człowiek głodny, który spodziewając się skromnego poczęstunku zastaje wystawną ucztę. Słowa Księdza poruszały do głębi, dotykały i uświadamiały mi na nowo, jak trafne, mądre, ponadczasowe jest przesłanie płynące z Pisma Świętego. Na nowo odkryłam potrzebę i wielką przyjemność modlitwy – Namiot Spotkania był dla mnie czasem spędzonym z Przyjacielem, czasem spokojnego wsłuchiwania się w Jego głos, czasem otwarcia i odczuwania bliskości Pana.

Wiele było wzruszających chwil: przyjęcie Pana Jezusa jako Pana i Zbawiciela, odnowienie przysięgi małżeńskiej z zaskakującą oprawą, Droga Krzyżowa z rozważaniami przygotowanymi przez uczestniczące w rekolekcjach małżeństwa . Duch Święty poprzez naukę Księdza przenikał i odsłaniał we mnie uczucia, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Zniknęło zniechęcenie i niepewność, mój dystans i zachowawcza postawa ustąpiły miejsca wzruszeniom i przeżyciom, które trudno oddać słowami. Umocniłam wiarę, inaczej spojrzałam również na moją relację z mężem – zrozumiałam, jak wielka łaska i siła płyną z łączącego nas sakramentu, jak ważne jest wzajemne zrozumienie i postawa służby. Służby, która nie wylicza, nie krytykuje, nie ocenia, ale jest bezinteresowna i bezwarunkowa jak miłość, którą poprzez swój Krzyż dał nam Chrystus.

Teraz wiem, jak wiele można przeżyć, zrozumieć i zmienić dzięki rekolekcjom. Wiem, że Pan każdą niepewność może zmienić w radość, lęk w umocnienie, każde zwątpienie w nową siłę. Warto było pojechać. Chwała Panu!

 

Adam:

Jadąc na rekolekcje do Kluczborka czułem się trochę niepewnie, z obawą myślałem o tym, jak będzie wyglądał ten czas, co będziemy robić i czy to na pewno dla mnie. Na szczęście obawy szybko ustąpiły- po przybyciu na miejsce, poznaniu uczestników, organizatorów, uspokoiłem się , moja niepewność zniknęła.

Podczas rekolekcji poznałem nowe dla mnie sposoby modlitwy: Namiot Spotkania, skrutacja Słowa Bożego, podczas których Bóg spotyka się ze mną „twarzą w twarz”, mówi do mnie i uzdatnia mnie do słyszenia. Pan Bóg przemawiał też przez Słowo głoszone przez Księdza – wydawało mi się czasem, że Ksiądz mówi właśnie do mnie, zacząłem rozmyślać, zastanawiać się nad usłyszaną treścią i nad swoim życiem. Poprzez modlitwę skrutacją po raz pierwszy w życiu odczułem, że Pan Bóg mówi do mnie bardzo wyraźnie, wprost. Zrozumiałem, że jest przy mnie, że chce mnie oczyścić, uzdrowić. Postanowiłem przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania, odbyłem spowiedź generalną. Odszedłem od konfesjonału z poczuciem ulgi, poczułem się tak, jakbym zrzucił z siebie wielki, przygniatający ciężar. Wielkim przeżyciem było dla mnie także odnowienie przysięgi małżeńskiej, przygotowane przez naszego Księdza. W kaplicy pięknie oświetlonej światłem świec, przy wystawieniu Najświętszego Sakramentu małżonkowie obmyli sobie nawzajem stopy, tak, jak to uczynił Chrystus swoim uczniom. Na rekolekcjach, po 17 latach małżeństwa zaczęliśmy z moją żoną rozmawiać z sobą tak, jak nigdy wcześniej. Bez krytykowania, oceniania, za to w poczuciu wzajemnego zrozumienia i akceptacji. Zapamiętałem słowa Księdza, że miłość to Krzyż, że nie zawsze jest pięknie i kolorowo, ale w każdej chwili jest z nami Chrystus. Duże wrażenie zrobiły na mnie świadectwa zaproszonych gości z Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Po modlitwie i przemyśleniach podjąłem decyzję o włączeniu się w to dzieło – nie trzeba się bać iść za Jezusem, On jest prawdziwym Panem, warto powierzyć mu swoje życie. Chwała Panu!

– Katarzyna i Adam Góralczykowie


Przyjechaliśmy na rekolekcje bez szczególnych oczekiwań, przede wszystkim po to, by wypełnić zobowiązanie, wynikające z formacji w Domowym Kościele. Jednak już na samym początku nasz wspaniały ksiądz moderator Łukasz poruszył nasze serca pytaniem o oczekiwania i tym samym skłonił nas do refleksji nad celem naszych rekolekcji.

Nasz czas nawrócenia rozpoczął się trzy lata temu, dlatego wiedzieliśmy, że Pan Bóg da nam o wiele więcej niż to, o co Go poprosimy. On nieustanie uzdrawia nasze życie w każdej dziedzinie – nie gwałtownie, lecz delikatnie, powoli, po kolei, jak w lekkim powiewie.

p>

Poza Domowym Kościołem jako małżonkowie należymy do wspólnoty charyzmatycznej w naszej parafii. Bardzo się w nią zaangażowaliśmy, może nawet za bardzo. Dlatego, myśląc o owych rekolekcyjnych oczekiwaniach, zrodziło się w naszych sercach pragnienie, by Bóg uporządkował nasze sprawy, by pomógł odnaleźć równowagę, byśmy nie zaniedbywali rodziny nawet z powodu tak szlachetnego dzieła jak kolejna formacja, która pochłania mnóstwo czasu. Powierzyliśmy to wszystko Duchowi Świętemu z ufnością, że on uczyni w nas wszystko, czego potrzebujemy, że nie musimy się tym martwić.

I tak też się stało. Każdego dnia rekolekcji słowa, którymi Bóg przemawiał do nas, wpływały na zmianę naszego myślenia i doprowadziły do podjęcia ważnych decyzji. A była to przede wszystkim rezygnacja z intensywnej działalności we wspólnocie charyzmatycznej. Mamy zamiar, w miarę możliwości, uczestniczyć w organizowanych w niej wydarzeniach, uwielbieniach, ale skoncentrujemy się przede wszystkim na formacji w Domowym Kościele, ponieważ odkryliśmy, że to jest w tym momencie dla naszej rodziny najlepsza droga.

Ogromnym zaskoczeniem dla nas samych było przystąpienie do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka – sam Bóg zabrał nasz lęk i uzdolnił do podjęcia tej ważnej decyzji.

Niezwykle poruszającym było dla nas także odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, podczas których miało miejsce wzajemne obmywanie nóg przez małżonków, a także odczytanie listów miłosnych, które do siebie nawzajem pisaliśmy. Cudowne przeżycie!

Nie byłoby to wszystko możliwe bez naszej wspaniałej pary moderatorskiej – Agnieszki i Krzysztofa. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za ich posługę i zaangażowanie. Niech Pan Bóg im błogosławi, prowadzi ich i umacnia na dalszej drodze ku Niebu.

Za wspaniały czas rekolekcji – Chwała Panu!

 

Monika i Grzegorz Krysiakowie